piątek, 3 października 2014

Złe czasy dla Transformersów (Transformers - Wiek Zagłady)

Transformers: Wiek Zagłady
USA, 2014 r.
Reżyser: Michael Bay (vel Michał Zatoka)


Pierwsza część Transformersów  była przyzwoita, potem  z każdą kolejną odsłoną seria podupadała, by dla ostatniej części krytycy stworzyli termin „wyrób filmopodobny”. Gdy zapowiedziano „nowe otwarcie” w kwestii Transformersów nikt nie spodziewał się blefu. Bo któż chciałby stworzyć kolejny słaby film? Do tego ostatnia fala hollywoodzkich sukcesów w tworzeniu sequelo-rebootów (Star Trek czy X-Men: Days of Future Past) również nastrajała pozytywnie. Okazało się niestety, że cała ta gadanina była tylko marketingowym pudrowaniem syfów. Grubym makijażem, w postaci nowych aktorów i lokalizacji, przykryto stare wady. „Wiek Zagłady” umocnił pozycję serii jako najgorszej franczyzy filmowej  w Hollywood.

Dostajemy wszystko co było w poprzednich częściach. W menu zaserwowano: oklepaną fabułę, nudne postaci ludzkie i robotów, mnóstwo pościgów i wybuchów, dużo walk oraz świetne efekty specjalne. Tak naprawdę to fabuła jest dodatkiem do oglądania efektownie dopracowanych komputerowo walk i ucieczek. Śmiało można mówić o porównaniu do kina pornograficznego.

A co mi tam. Mam kod na nieśmiertelność.
Dziwną tendencją jest wprowadzanie na siłę wątków ludzkich, jako kluczowych dla historii, kosztem tytułowych bohaterów. Jest to m.in. przypadek ostatniej Godzilli. Czy to obawa, że Amerykanie nie zidentyfikują się z gadającą maszyną, przeobrażającą się czasem w ciężarówkę/auto ? Więc jaki byłby sens tworzenia animacji takich jak Auta. Tworzenie sztucznego znaczenia dla akcji, pomagania w kluczowych sytuacjach wygląda niewiarygodnie i okropnie. W Pacific Rim wątek ludzki, był mądrze wpleciony, bo jak wiadomo to ludzie sterowali maszynami. A tu Transformersy są przecież autonomicznymi postaciami. Dodać trzeba, że scharakteryzowanymi idiotycznie, jako najemnicy, uwielbiający jedynie zabijać i kłócić. W ten sposób nie zidentyfikujemy się z nikim. A to jest  przecież cel kina komercyjnego – stworzyć  kultowego bohatera. Zamiast tworzyć nowe postaci ludzkie, lepiej zainwestować czas na głębsze scharakteryzowanie przybyłych z kosmosu bohaterów.

Powiecie: to film dla dzieci. Czy na pewno? Ciekawe jak sklasyfikować długie ujecie na spalone zwłoki. Było to wręcz napawanie się widokiem zwęglonego ciała. Ale oprócz tej długiej sceny to faktycznie tylko dzieci, młodzież, ew. bezkrytyczni dorośli fani tychże zabawek z dzieciństwa mogą być zachwyceni po seansie.

Koleżanka wyrosła od czasów Ostatniego Władcy Wiatru
Filmowi nie pomaga również kompletnie niedopasowana obsada aktorska.  Wahlberg, grający mimo wszystko naukowca, badacza, wygląda śmiesznie będąc przypakowanym prosto z planu „Sztangi i Cash”. Koleżanka Peltz ładnie wygląda, typowa next door girl(must-have szorty), ale to nie to samo co poprzedniczki, jej czas jako seksbomby jeszcze nie nadszedł.  Przewija się jeszcze jakiś chłopak rajdowiec, źli najemnicy, znudzony Tucci, ładna Chinka. Elementy komediowe są na słabym poziomie, często mocno wymuszone. Warto dodać, że mechanik z Teksasu w pojedynku z wyszkolonym wojskowym najemnikiem jest górą, a do tego opanował moc unikania kul. Najciekawsze z całego filmu, było chyba szukanie smaczków lokowania produktów wszystkich firm, marek oraz rządu chińskiego. Obowiązkowa destrukcja miała miejsce tym razem w Chinach, gdzie usłyszeć można  propagandowe teksty „obronimy Hongkong” itp.

Właściwie opinię o swoim filmie wydaje sam Bay, ustami jednego z bohaterów w początkowych scenach w starym kinie. Seria, by powrócić do żywych potrzebuje nowego reżysera i scenarzystę, którzy wprowadzą jakąkolwiek wartość. Ale to już kwestia producentów:  liczy się tylko kasa czy rozrywka na poziomie. Sam fenomen istnienia tejże serii, przy tylu wpadkach jest poza moim pojmowaniem.

OCENA (1-5): 1,5
P.S. (aktualizacja 12.10.14)
Tak sobie ostatnio rozmyślałem, jak można by obronić fabułę 4 części Transformersów? Otóż można pójść tropem Lego: Przygoda - tam dosłownie fabuła, była odwzorowaniem dziecięcej zabawy. Zatem może i przygody Autobotów są tak głupie, bo są kryptoekranizacją takich spontanicznych rozrywek. Nie, chyba nadinterpretuję :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...