Way
Back Home (Jibeuro Ganeun Gil)
Korea Południowa – 2013 r.
Reżyseria: Eun-jin Bang
„Way Back Home” to
film na podstawie prawdziwej historii. Dla wielu zapewne zwrot ten przywołuje w
pamięci tanie, telewizyjne produkcje kanadyjskie lub amerykańskie, którymi od
czasu do czasu raczy nas telewizja. Koreańska produkcja na szczęście jest jakiś
poziom wyżej, lecz i tak nie da się stwierdzić, że jest dziełem w pełni
spełnionym.
Film opowiada o
pewnej koreańskiej rodzinie, którą tworzą: Mama - Song Jeong-jeon, Tata - Kim
Jong-bae i mała córeczka Hye-rin. Właśnie otworzyli swój własny biznes –
warsztat samochodowy. Niestety parę miesięcy później z powodu samobójstwa
przyjaciela wpadają w kłopoty finansowe i jako poręczyciele zostają zmuszeni do
spłaty pożyczki. Gdy bieda zagląda im głęboko w oczy postanawiają spotkać się z
Moon-do, znajomym o szemranej opinii, który oferuje im łatwy zarobek. Song w
tajemnicy przed mężem postanawia wykonać zadanie przewiezienia nieoszlifowanych
kamieni z Ameryki Południowej do Europy. Ku jej nieszczęściu zostaje
aresztowana na paryskim lotnisku, gdyż zamiast kamieni w walizce była kokaina.
W tym momencie zaczyna się jej więzienna gehenna i dwuletnia walka o powrót do
kraju i rodziny.
Historia na papierze
wygląda wstrząsająco. Porusza kwestię praw człowieka, godności ludzkiej i
sprawiedliwości oraz braku empatii urzędników i państwa. Natomiast w filmie nie
jest to w pełni wykorzystane. Reżyserka filmu skupia się wyłącznie na tym,
abyśmy co chwilę zalewali się płaczem. Praktycznie przez całą drugą połowę
filmu jedyną intencją reżyserki jest potęgowanie muzyką i obrazem naszego
wzruszenia i współczucia. Oczywiście robi to skutecznie, gdyż oczy zaszklą się
niejednej osobie, lecz nadmierne korzystanie z jednego środka filmowego nie
jest w moim odczuciu najlepszym wyborem, gdyż traci na tym warstwa charakterologiczna postaci.
Film na przemian
prezentuje wątek pobytu Song w więzieniu oraz działania Kima w kraju, który
prowadzi śledztwo na własną rękę oraz uruchamia armię propagandową w postaci
internetowych trolli. Pierwszy z nich korzysta ze słabo rozegranych klisz kina więziennego.
Zakład karny na Martynice jest prawdziwym piekłem, ale nie tylko z powodu
karaibskich upałów, a przede wszystkim z powodu prześladujących Azjatkę
lokatorów – strażniczek oraz więźniarek, odgrywanych przez prawdziwych
funkcjonariuszy straży więziennej i osadzonych kobiet. Spoistości fabuły nie
pomaga kilkuletni okres przedstawianej historii. Pojawia się to co zawsze w
przypadku przekrojowej historii: powierzchowność oraz brak głębi.
Na pewno w filmie
broni się aktorstwo. W roli Song pojawia się Jeon Do-yeon, która została
uhonorowana Złotą Palmą za rolę w filmie „Sekretne światło”. Aktorka udanie
zaprezentowała się w roli kobiety, która mimo destrukcyjnych okoliczności losu
i bliska załamania, ostatecznie nie poddała się i uparcie dążyła do odzyskania
wolności. Solidne występy zaliczyli również pozostali aktorzy w obsadzie.
W „Way Back Home”
pojawia się również utalentowana polska aktorka Joanna Kulig. Jest jedną z
ważniejszych drugoplanowych postaci i udanie wciela się w sympatyczną Yalkę,
koleżankę z celi Song. Imię postaci jest mało polskie (może ksywka?), lecz z jej ust wychodzi
jedynie ojczysta mowa, miło zaskakując nadwiślańskiego widza.
Ostatecznie „Way
Back Home” to solidna produkcja, która poruszy niejedno serce. Fani sporej
ilości filmowych wzruszeń powinni być usatysfakcjonowani filmem koreańskiej
reżyserki. Sam oczekiwałem więcej, szczególnie po pozytywnych recenzjach
poprzednich filmów reżyserki. Ale cóż kino gatunkowe, to zupełnie inny kaliber
niż dramat.
OCENA (1-5): 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz