Crimson Peak. Wzgórze krwi
USA – 2015 r.
Reżyseria: Guillermo Del Toro
Horror z miłości
O tym, że Del Toro jest mistrzem kreowania
przestrzeni, wie każdy kto obejrzał, chociaż jeden jego film. O tym, że fabuły
przysparzają mu więcej problemów, też nie jest wielką tajemnicą. Tym razem
klisze, które mogły razić przy takim „Pacific Rim”, nie powinny w "Crimson
Peak" zbytnio przeszkadzać. Natomiast wciąż nie jest to szczyt formy, jak
przy „Labiryncie Fauna”.
Główną bohaterką „Crimson Peak” jest Edith
Cushing (Wasikowska). Poznajemy ją w dzieciństwie, kiedy to po raz pierwszy
spotyka ducha matki i słyszy jej ostrzeżenie. Następnie spotykamy ją, gdy jest
początkującą amerykańską pisarką powieści grozy. Pewnego dnia w firmie jej ojca
pojawia się brytyjski baronet Thomas Sharpe (Hiddleston), który pragnie uzyskać
fundusze na swoją rewolucyjną maszynę. Thomasowi nie udaje się zdobyć serc
inwestorów, lecz zdobywa serce Edith, która staje się jego żoną. Państwo Sharpe
przeprowadzają się do Anglii, gdzie Edith, nabiera wątpliwości co do intencji
męża i jego siostry Lucille (Chastain).
Zawiedzeni „Crimson Peak” mogą być ci, którzy
liczą na klasyczny horror. Oczywiście Del Toro korzysta z całego arsenału kina
grozy. Straszy budowaniem przerażającej atmosfery i napięcia, nagle
wyskakującymi maszkarami, dźwiękami, jest gore, a w finale zahacza nawet o
makabreskę. Fabularnie „Crimson Peak” jest jednak bliżej do Hitchcockowskich
dreszczowców z lat czterdziestych - „Rebeki” czy „Podejrzenia” - czego Del Toro
i aktorzy w swoim filmie nie ukrywają. Niestety w przeciwieństwie do reżysera
„Ptaków” wszystkie karty zostają odkryte bardzo szybko, przez co nie ma co
liczyć na suspens czy zaskakujące zwroty akcji.
Z inwentarza romansu gotyckiego Del Toro
czerpie nie tylko fabularnie, ale i wizualnie. Na podziw zasługują kostiumy i
scenografia. Fascynujące są zdjęcia, które grą chłodnych i ciepłych kolorów
budują atmosferę. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na tą opowieść, niż
tytułowe krwawe wzgórze. Wielki zamek, utkany z sieci labiryntów, piękny ale i
zaniedbany, no i z zakazanym pomieszczeniem. Do tego odcięty od świata
zewnętrznego, zamieszkany nie tylko przez ludzi, ale i upiorne duchy. A
majstersztykiem są zabarwiające śnieg na czerwono złoża miedzi.
Zdecydowanie pozytywnie wypada również
obsada, a szczególnie jej kobieca część. Najlepsza jest Jessica Chastain,
a jej Lucille to postać po której nie wiesz czy ci grozi czy życzy szczęścia.
Mia Wasikowska urokliwie odnajduje się, jako młoda i naiwna w miłości
dziewczyna. Tom Hiddleston dostał rolę dziewiętnastowiecznego Lokiego, ale i
tak lepiej prezentuje się od kompletnie mdłego Charlie’go Hunama.
Ostatnie filmy Del Toro zbierały mieszane
opinie. Teraz może być podobnie. Jedni zobaczą w „Crimson Peak” nudną i
przewidywalną wydmuszkę, drudzy oszałamiającą wizualną ucztę i romans gotycki z
lekkim mrugnięciem oka. Pewne jest to, że film nie powinien pozostawić cię obojętnym.
OCENA (1-5):
4
Recenzja pojawiła się również na portalu
Movies Room
Wkurwił mnie ten film. Nie ocenię go źle. Potrafię docenić pracę zaangażowanych przy projekcie ludzi. Jednak sama historia?
OdpowiedzUsuń" O tym, że fabuły przysparzają mu więcej problemów, też nie jest wielką tajemnicą.". Ten film wygląda tak: Del Toro mówi już na początku: Ten jest mordercą, ten jest dobry, ta jest zła. A teraz jak już wszystko wiecie zachwycajcie się proszę światłem, kostiumami i scenografią... Jasne, że się zachwycałem. No i co? Zapomnę po tygodniu.
Celna uwaga, no i o tym piszę. Wiadomo jeśli zaczyna się film wiadomą sceną i a duch matki powtarza "Strzeż się Crimson Peak", to nie ma miejsca na wielkie zaskoczenia. Ale ja mam jakąś słabość do tego Del Toro, bo i Pacific Rim oceaniam wysoko, lubię Mutanta (ale Hellboye czy Kręgosłup diabła mnie nie porwały)
UsuńPo recenzjach nastawiam się już głównie na film piękny pod względem wizualnym, nie spodziewam się cudów, ale i tak chętnie obejrzę w przyszłym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zdrowe podejście odnosnie tego filmu. Odbiór "Crimson Peak" zalezał będzie od tego jak mocno pozostaniemy pod urokiem tego co oglądamy.
Usuń