Excentrycy,
czyli po słonecznej stronie ulicy
Polska –
2015 r.
Reżyseria:
Janusz Majewski
Czarne
chmury
Tworząc
„Excentryków, czyli po słonecznej stronie ulicy” Majewski miał szczytne
intencje. Chciał przecież stworzyć gatunkowe kino rozrywkowe. Co więcej zrobił
film muzyczny, którego w polskim kinie jest jak na lekarstwo.
Miało być lekko, zabawnie i słonecznie, a okazało się,
że jeszcze nie wszystkie czarne chmury rozpierzchły się nad polskim
kinem.
Majewski zawsze lubował się w historiach
osadzonych w przeszłości, korzystał z kina gatunkowego
i opowiadał z dużą dozą humoru. Nie ważne czy to był okres
I Wojny Światowej, międzywojnia, okupacji hitlerowskiej czy wczesnego
PRL-u, to zawsze potwierdzał, że potrafi w wyborny sposób
odtworzyć klimat zamierzchłych czasów, co potwierdzi każdy kto widział „C.K
Dezerterów”, „Zaklęte Rewiry” czy „Sprawę Gorgonowej”. W „Excentrykach”,
podobnie jak w swoim ostatnim filmie „Małej maturze” reżyser wraca
do lat swojej młodości. Niestety w przeciwieństwie
do wyżej wymienionych filmów historia Fabiana, który powraca
z Anglii do Polski i postanawia założyć jazzowy big band cierpi
na bylejakość. Fabuła jest bardzo prosta, a dolepiony
na siłę wątek szpiegowski uszyto grubymi nićmi. Postaci ze sobą nie
rozmawiają, a wygłaszają głównie życiowe credo.
Sentymentalna historią jaką są „Excentrycy”
aż prosi się o fetyszyzację stylistyki retro. Jest w zwiastunie filmu
kilka scen, po których można spodziewać się odtworzenia klimatu rodem
ze starego Hollywood. Początek filmu wyjęty żywcem z kina noir, czyli
przyjazd pociągu, okazuje się jednak jednym z niewielu wyjątków.
Oczywiście zadbano o odpowiednie kostiumy, fryzury czy scenografię, lecz
typowy dla polskich produkcji sprzed dekady bezstylowy sposób filmowania nie
potrafi wciągnąć nas w realia Polski wczesnego Gomułki.
„Excentrycy” są niespotykaną w polskich
warunkach komedią muzyczną. Zdarzają się w filmie celne żarty, lecz
przeważa humor świntuszącego staruszka, a więc rubaszny i mało
wyszukany. Opiera się on głównie o sypanie przekleństwami, demaskowanie
gejów wśród polskich artystów czy burleskowe wizje kobiecej nagości. Film
pretenduje również do miana filmu muzycznego, w końcu fabuła
to klasyczne formowanie zespołu, sukces i jego upadek. O ile
przeboje cieszą ucho, a stopy mimowolnie wystukują rytm, tak samo
przedstawienie koncertów potrafi skutecznie neutralizować pozytywne odczucia
płynące z dźwięku. Jazz przecież kojarzy się z luzem
i improwizacją. Film zaś jest jego przeciwieństwem. Nikt nie wymaga
od razu drugiego „Whiplash”, ale cóż poradzić, gdy jest drętwo
i bez energii.
Mało przekonywująco wypadają także aktorzy.
Stuhr jest nijaki, Pszoniak kreuje postać przerysowanego kosmity, a reszta
zespołu jakoś specjalnie się nie angażuje, by odcisnąć swoje piętno. Wśród
aktorek występuje większa sinusoida ocen. Dymna popisuje się szarżując
w roli zgryźliwej i zgorzkniałej gospodyni pensjonatu, Bohosiewicz
kolejny raz gra zmęczoną życiem kobietę, najgorzej zaś wypada Rybicka.
Utalentowana aktorka kompletnie nie czuje konstrukcji femme fatale,
a ocenę jej występu najlepiej oddaje drugi człon tego pochodzącego
z języka francuskiego zwrotu.
„Excentrycy, czyli po słonecznej stronie
ulicy” to przykład filmu, który znajduje się po tej pochmurnej
stronie polskiego kina. Reżysersko stetryczałego i bezradnego. Wizualnie
prezentującego się jakby przeleżał długi czas w zakurzonej piwnicy.
Cóż z seansu zadowoleni wyjdą fani dowcipu podpitego wujka Henia
na weselu, no i może fani jazzu, ale im film do słuchania
muzyki raczej nie jest potrzebny.
Ocena (1-5): 2
Recenzja dostępna również na portalu Movies Room
IMDB (nie ma, smuteczek)
Właśnie czytam książkowy pierwowzór, który faktycznie można by ciekawie przedstawić w ekranizacji. Szkoda, że ostatecznie wyszedł z tego nie najlepszy film.
OdpowiedzUsuńPo lekturze pewnie skuszę się na seans, chociażby dlatego, że film kręcono w Ciechocinku, a także w Toruniu, czyli w moim rodzinnym mieście :)
Mój blog o kulturze
Ja książki nie czytałem, więc nie wiem czy to wierna ekranizacja fabuły. Jest też sporo pozytywnych recenzji filmu, oczywiście sie z nimi nie zgadzam, bo zachwycają się tymi elementami, które mi nie przypadły do gustu (aktorzy, humor, zdjęcia), ale w ramach pluralizmu informuje, że są osoby, którym się "Excentrycy" podobali :)
UsuńMiasteczka są sfilmowane bardzo przyjemnie, czasem tak sielankowo, więc promocja dobra. Po seansie zapraszam do skonfrontowania się po raz kolejny z moją oceną filmu.