W 1982 roku powstał film „Człowiek,
który ocalił świat”. Światu znany jest szerzej jako „Tureckie Gwiezdne
Wojny” i w kręgach fanów złego kina otoczony jest kultem. Niewiele
jednak brakowało, aby to osobliwe dzieło nie miało okazji cieszyć
współczesnych odbiorców, gdyż było skazane na prawdziwe damnatio
memoriae. Jak wiemy z historii filmy zakazuje się z różnych powodów.
Cenzura może być ze względów politycznych, religijnych, wiekowych.
„Człowiek, który ocalił świat” mógłby być zakazany już ze względu
na to, że jest koszmarnie słaby. W jego przypadku powód był
jednak inny, a mianowicie bezczelne złodziejstwo i plagiat. Główną
wskazówkę źródła kradzieży stanowi podany wcześniej alternatywny tytuł
„Tureckie Gwiezdne Wojny”. Otóż w tym tureckim filmie science fiction
wykorzystano bez zgody autorów „Gwiezdnych Wojen” fragmenty scen z „Nowej
Nadziei”. Na tym się jednak nie kończy, gdyż plagiatem jest także
cała ścieżka muzyczna filmu. Przez większość filmu przewija się „The Raiders
March” z „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. Usłyszeć można na niej także
melodie z takich hollywoodzkich produkcji jak „Moonraker”, „Ben Hur”,
„Flash Gordon”, „Planeta Małp”, „Battlestar Galactica”, „Niemy wyścig”, „Czarna
dziura”. Legenda głosi, iż film trafił nawet do tureckich kin, ale został
szybko zdjęty z afiszu, gdy zorientowano się jak wyglądają pierwsze
sceny.
W kinematografii tureckiej tego okresu
rabunek zagranicznej własności intelektualnej nie był sprawą niecodzienną.
Niekoniecznie może w postaci przedstawiania cudzych filmów jako swoich,
ale ścieżki dźwiękowe często kompilowano z utworów pochodzących
z obrazów zachodnich. W latach siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych z dużą częstotliwością pojawiały się
niskobudżetowe produkcje, prekursorskie dla współczesnych
mockubsterów, które również zamiast oryginalnego tytułu określa się dziś
przy użyciu przedrostka „Turecki”. Powstały wtedy, między innymi, takie twory
jak: „Turecki Rambo”, „Turecki Mad Max”, „Turecki Superman”, „Tureckie
Szczęki”, „Turecki Egzorcysta”. Za jeden z powodów powstawania takich
produkcji uznaje się ograniczanie w Turcji dystrybucji filmów zachodnich,
szczególnie po zamachu stanu z 1980 roku. Deficyt kina
z Hollywood postanowili wykorzystać więc tureccy filmowcy. Zamiast
sprowadzać i rozprowadzać nielegalnymi torami oryginały postanowili kręcić
podróbki. Specjalistą w tym zakresie był właśnie reżyser „Człowieka,
który ocalił świat” Çetin İnanç. Autor ten nazywany był „reżyserem
odrzutowcem”, gdyż swoje filmy tworzył mniej więcej w 10 dni.
Oczywistym jest, że ekspresowe tempo pracy odbijało się później
na jakości tworzonych przez niego obrazów.
Pewnego dnia postanowił więc nakręcić film
science fiction. Problem w tym, że nie miał na to odpowiednich
funduszy i środków technicznych. Zabawnym faktem jest to, że İnanç
skończył studia prawnicze i praktykował prawo. Jak widać nie zaszkodziło
mu to w ciągłym praktykowaniu plagiatu. Wpadł więc na pomysł,
że wytnie sceny z najpopularniejszego filmu science fiction
i umieści je w swoim. Tak, w wielkim skrócie, można przedstawić
proces myślowy stojący za powstaniem „Człowieka, który ocalił świat”
vel „Tureckich Gwiezdnych Wojen”.
„Tureckie Gwiezdne Wojny” są najsłynniejszym
dziełem İnança. Oprócz fragmentów scen ataku na Gwiazdę Śmierci
pochodzących z „Nowej Nadziei” odnaleźć można w nim liczne inspiracje
z innych znanych dzieł. Przykładowo kostium złego Czarodzieja przywołuje
na myśl ten Minga z „Flasha Gordona”, roboty to kopie Robby’ego
z „Zakazanej Planety”. Kapadocja, Sfinks oraz piramidy w Gizie
miały odgrywać rolę pustynnej Tatooine. W filmie znalazły się również
archiwalne nagrania należące do NASA i rosyjskiego programu
kosmicznego. Oprócz nieskradzionych elementów film jest fatalny pod każdym
względem. Amatorski montaż, słabe aktorstwo, złe sceny walk, niezrozumiała
i pełna sprzeczności fabuła, absurdalne dialogi, plastikowe kostiumy.
Składniki te sprawiają, że „Człowiek, który ocalił świat” stał się
kawałem nieświadomie zabawnego campu.
Zwięźle pisząc „Tureckie Gwiezdne Wojny”
to film kung fu w kosmosie. Składa się on głównie ze scen walki,
które przerywane są krótkimi fabularnymi wstawkami. Najsłynniejsza obok
tej posiłkowanej „Gwiezdnymi Wojnami” scena filmu, to prawdopodobnie
sekwencja treningowa kung-fu z wielkimi kamulcami, która ma
bohaterów przygotować do potyczki
z Czarodziejem pragnącym ich mózgu. Otóż skały są przez
legendarnego tureckiego aktora Cuneyta Arkina przepoławiane gołą ręką,
przywiązywane do nóg w roli obciążnika, a kopane wybuchają.
Dzielna para Turków potrafi gromić liczne zastępy takich maszkar jak:
Szkieletory jeżdżące konno, Mumie Zombie, Ninja czy futrzane potwory rodem z Ulicy
Sezamkowej.
W filmie science fiction znalazło się
również miejsce na promocję Islamu. Otóż religia ta w opisie
narratora jest jedyną prawdziwą i zjednoczy wszystkie ludy świata.
Dowiadujemy się także o partyzanckiej walce jaką stoczył prorok Jezus Chrystus
z ateistami. To Jezus w przeszłości ukrył również dwa artefakty,
które pomogą głównemu bohaterowi pokonać Czarodzieja: mózg i plastikowy
miecz w kształcie pioruna.
Los dla filmu okazał się przewrotny. Najpierw
skazany na zapomnienie, potem dzięki grupie fanatyków otrzymał drugie
życie (a nawet sequel!) i jest obecnie dostępny w publicznej
domenie do oglądania i pobrania. Dzięki temu możecie przekonać
się jak wygląda ciemna strona mocy tureckiej kinematografii i jeden
z najgorszych filmów stworzonych w historii ludzkości. Niestety,
najnowszy VII epizod „Star Wars” nie zostanie już podrobiony przez Turków,
ale w tym względzie zawsze można liczyć na wytwórnię Asylum.
Artykuł przeczytać możecie również na MOVIES ROOM. :)
FILMWEB
IMDB
Artykuł przeczytać możecie również na MOVIES ROOM. :)
FILMWEB
IMDB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz