Nasze jutro (Demain)
Francja
– 2015 r.
Reżyseria: M.
Laurent, C. Dion
Z Melanie po świecie
Mélanie
Laurent znamy głównie z jej
dorobku aktorskiego i ról w takich filmach jak: „Bękarty wojny”,
„Debiutanci”, „Wróg” czy „Iluzja”. Francuzka co raz śmielej poczyna sobie
również po drugiej strony kamery, jako reżyserka. Zaczynała krótkim
metrażem „De moins en moins”, później opowiedziała dwie fabuły („Adoptowani”,
„Oddychaj”), a „Nasze jutro” jest jej debiutem w dokumencie. Razem z
Cyrilem Dionem tworzą z „Naszego jutra” dzieło antysystemowe, chociaż w
głębszym i bardziej dalekowzrocznym rozumieniu tego słowa niż obecnie
funkcjonującym w Polsce.
Naukowcy alarmują, iż oprócz zmian klimatycznych trwa również
szóste wymieranie gatunków. Aby nasze dzieci nie musiały żyć w świecie znanym z
„Mad Maxa”, to powinniśmy przeprowadzić prawdziwą rewolucję we wszystkich
dziedzinach naszego życia: szkolnictwie, energetyce, gospodarce, transporcie,
żywieniu, polityce. W dużym skrócie ten nowy porządek można przedstawić
następująco: powinniśmy być świetnie wykształconymi wegetarianami, skupującymi organiczne
pożywienie od lokalnych rolników (w tym miejskich), mieszkającymi w domach
zasilanych energią odnawialną, poruszającymi się na rowerze lub pieszo, rządzącymi
się oddolnie w lokalnych społecznościach, które posiadają własne waluty lokalne
obok krajowych. Zebrane łącznie brzmią jak nieosiągalna utopijna wizja, lecz „Nasze
jutro” oprócz opinii ekspertów prezentuje przykłady praktyczne z każdej
dziedziny, a te robią imponujące wrażenie.
Jeden z rozmówców w filmie zauważa, iż popkultura świetnie
potrafi przedstawiać destrukcyjny obraz przyszłości oraz bezradność ludzkości
wobec zmian. Brakuje natomiast obrazów pozytywnych, o tym jak ludzkość zapobiega
katastrofie i naprawia swoje błędy. Jego teza jest słuszna, gdyż właściwie oprócz
„Star Treka” czy „Marsjanina” w samym świecie seriali i filmów przeważają
dystopie oraz mnożą się światy postapokaliptyczne. Swoim dokumentem Laurent i
Dion chcieli przełamać ten trend i stworzyli film pozytywny, w sferze
treściowej proponujący naprawę świata, a w formie lekki i dobrze przyswajalny.
Tak jak w pierwszym obszarze wychodzi im to bezpretensjonalnie, tak konieczne uatrakcyjnienie
formy składającej się w ogromnej mierze z gadających głów (naukowców i praktyków)
sprawia wrażenie wymuszonej i niedopracowanej. Rozładowywać atmosferę mają proste,
stylizowane na dziecięce, animacje, różnorodna gatunkowo muzyka, w której
przeważają jednak typowe dla reklam słodkie gitarowe brzemienia oraz scenki
typu making-off ekipy filmowej i dialogi z offu pary reżyserów, które mają być
luźne i zabawne, a wychodzą raczej niezgrabnie. Zdziwienie może budzić również
bijące z plakatu porównanie do „Samsary”, gdyż „Nasze jutro” leży na antypodach produkcji Rona Fricke’a. Oprócz tego, że w „Samsarze” nie pada ani jedno
słowo, to jeszcze wyróżnia się cudownymi zdjęciami, a w „Naszym jutrze” te są
typowo dokumentalne, prowadzone z ręki.
Film Laurent i Diona to dosyć klasyczny dokument w formie,
ale bije z niego szczerość i autentyczność twórców oraz ludzi zaproszonych
przed kamerę. Czuć, że to film zrobiony z potrzeby serca i zatroskania o
przyszłość planety. W tym swoistym manifeście ekologicznym Laurent używa swej
sławy, by wzmocnić głos niesłuchanych. A głos ten daje do myślenia oraz skłania
do refleksji nad tym co możemy zmienić, tego czy popieramy właściwe idee i
polityków oraz jak chcemy by wyglądało „Nasze jutro”.
OCENA (1-5): 3,5
Recenzja znajduje się również na Movies Room
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz