Nowa Zelandia, Korea Południowa (2010 r.)
reżyseria: Sngmoo Lee
Pierwszy i do tej pory jedyny
film południowokoreańskiego reżyser Sngmoo Lee jest konglomeratem wielu
pomysłów. Mamy tu istną gatunkową wyklejankę. Muzyka oraz sceneria większej
części filmu odwołuje się do tradycji westernu. Początek i koniec filmu to film
wschodnioazjatyckich sztuk walki(najpierw walka samurajów, potem atak ninja). Bandyci
wyjęci są niczym z serii post-apokaliptycznego
science-fiction Mad Max. Sama postać głównego bohatera jest lustrzanym odbiciem
romantycznego zabójcy z filmów Johna Woo. Nawet aktor Dong-gun Jang wygląda jak
brat bliźniak Chow Yun-Fat’a. Z kina Johna Woo dostaliśmy również stosowanie częstych spowolnień oraz nawiązanie do słynnej sceny z dzieckiem z filmu Dzieci Triady.
Film, który opiera się na tylu rozwiązaniach
z przeszłości, już na starcie ma utrudnione zadanie, aby wprowadzić jakąkolwiek
świeżość i tchnąć życie w ekranowy świat. Wciągnąć widza mogłaby interesująca
historia oraz ciekawi bohaterowie drugiego planu. Jednak historia poprowadzona
jest bardzo schematycznie, a postaci w większości banalne (karzeł-śmieszek,
stary-pijak, bandyci-źli do szpiku kości). Całość jest pozbawiona ikry,
szaleństwa i ostatecznie nudzi.
Zamiast shotgun'a miecz samurajski. |
Sam świat, dzięki efektom specjalnym imitującym plenery, razi sztucznością. Nawet argument, że to konwencja baśni, nie ratuje tego co zostało zaserwowane. Wciąż są to lepsze efekty niż w Bitwie pod Wiedniem, ale po produkcji z budżetem sięgającym 45 milionów $ należy oczekiwać więcej.
Nie jest to produkcja maksymalnie
zła. Zawsze dobrze ogląda się Geoffreya Rush’a czy Danny Huston’a. A i całkiem miło wypada także
Kate Bosworth. Do plusów dołączyć można również świetną scenę walki w korytarzu
hotelowym. Masakra bandytów w ciemnościach oświetlana jedynie wystrzałami z
pistoletów wygląda najlepiej w całym filmie.
I właściwie oglądając Honor
wojownika nie wiemy czy jest to nieudana parodia/pastisz czy hołd dla kina. Znaleźć można
więcej wad niż zalet. Gdyby cały film był w konwencji sceny hotelowej i
ograniczono by plenery wykreowane komputerowo, to ocena byłaby wyższa.
OCENA(1-5): 2,5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz