wtorek, 17 listopada 2015

Niezrealizowane zagraniczne produkcje w Polsce




Artykuł dostępny również na Movies Room :)

O tym, że w Polsce nie brakuje miejsc, w których można kręcić filmy, nie trzeba nikogo przekonywać. W naszym kraju powstawały zarówno superprodukcje hollywoodzkie („Opowieści z Narnii”), bollywoodzkie („Fanaa”, „Banita”, „Kick”), jak i filmy bardziej kameralne („Aryjska para”, „House”, „Poza zasięgiem”, „Triumf ducha”).  W Polsce swoje filmy, w większym lub mniejszym zakresie, kręcili uznani twórcy, tacy jak Schlöndorff („Blaszany bębenek”), Spielberg („Lista Schindlera, „Most szpiegów”), Von Trier („Europa”), Lynch („Inland Empire”) czy Bigelow („Wróg Numer 1”). Polska w ostatnim czasie oprócz „Mostu szpiegów” gościła między innymi  indyjskie „Bangistan”, „Shaandaar”, japoński „Persona non grata”, wsparte przez PISF  „Niewinne” w reżyserii Anne Fontaine, a nawet niszowe „Chronology” z Dannym Trejo. Swobodnie można wymienić jeszcze kilka innych międzynarodowych produkcji, które powstały w Polsce, lecz postanowiłem pójść drogą trudniejszą i odszukać filmy, które mogły powstać między Odrą a Bugiem, lecz coś stanęło na ich przeszkodzie. Do poniższego tekstu zainspirowały mnie dwie sprawy: sądowa Romana Polańskiego, od której zależy, czy jego film o sprawie Dreyfussa powstanie w Krakowie oraz fakt, iż według mojej wiedzy w filmie „The Zookeeper’s Wife” Warszawę pod okupacją nazistowską odgrywać będzie wyłącznie czeska Praga.

W czasach naszych przodków spora część filmów nie mogła powstać w Polsce, gdyż nie sprzyjała ku temu sytuacja międzynarodowa. Amerykańska komedia z 1942 roku „Być albo nie być”, której akcja umiejscowiona jest w okupowanej przez nazistów Warszawie, musiała powstać w Stanach Zjednoczonych z oczywistych względów. W powstaniu jej remake’u z 1983 roku, albo „Ucieczki z Sobiboru” (filmowanej w Jugosławii) na przeszkodzie stała zaś Zimna Wojna. Nie należy jednak zapominać, że zdarzały się wyjątki, gdy umożliwiano zachodnim produkcjom prace w krajach bloku socjalistycznego. Przykładem może być nagrywana w Warszawie „Noc generałów” z 1967 roku. Nie brakowało za to produkcji polsko-radzieckich czy polsko-czechosłowackich.


„Jesień Ludów”, która przyniosła zmiany polityczne, wywołała także oczywiste ożywienie i upadek żelaznej kurtyny dla świata filmu. Na początku lat dziewięćdziesiątych w Polsce obok „Listy Schindlera” mogła powstać inna hollywoodzka produkcja o Holokauście. Tym niezrealizowanym projektem był film Stanleya Kubricka „Aryjskie papiery” („The Aryan Papers”), którego scenariusz miał być ekranizacją „Wojennych kłamstw” Louisa Begleya. Akcja filmu miała rozgrywać się w okupowanej Polsce i opowiadać o losach dziesięcioletniego Maćka i jego ciotki Tani – Żydów, którzy dzięki tytułowym sfałszowanym dokumentom przetrwali wojnę. W roli Maćka miał pojawić się Joseph Mazzello („Park Jurajski”), a do postaci Tani przymierzano Julię Roberts, Umę Thurman i Johannę Ter Steege. O zaawansowanych przygotowaniach Kubricka oraz producenta Jana Harlana do filmu i współpracy z Studiem Filmowym TOR opowiada artykuł Mateusza Katnera „Kubrick a sprawa polska” (czasopismo „Ekrany”, nr 2, 2014), który można przeczytać TUTAJ. Przyczyny porzucenia filmu przez Kubricka nie są jasne, lecz spekuluje się, iż zadecydowały etyczne wątpliwości oraz brak chęci do wprowadzania bliskim odstępie czasu do kin dwóch produkcji o tematyce Holokaustu. Studio Warner Bros., które posiada prawa do ekranizacji książki, wynajęło scenarzystę „Infiltracji” Williama Monahana i bezskutecznie próbowało reaktywować projekt w 2005 roku.

Innym słynnym reżyserem, który mógł stworzyć w Polsce swój film był Woody Allen. W tym przypadku inicjatywa stała po stronie polskiej, a konkretnie władz Krakowa, które po sukcesach allenowskich produkcji o Barcelonie, Londynie, Paryżu i Rzymie zwróciły się w sierpniu 2012 roku do autora „Annie Hall” z propozycją powstania filmu, którego akcja osadzona byłaby w dawnej stolicy Polski. Amerykański reżyser odpowiedział pozytywnie, lecz przedstawione warunki - minimum 10 milionów dolarów i ciekawy pomysł – okazały się zbyt wygórowane, jak na możliwości miasta i projekt ostatecznie porzucono na tym bardzo wczesnym etapie.

"Słuchaj Bilbo, tyle nas dzieliło, od tego, żeby kręcić w Polsce"

W tym roku dowiedzieliśmy się również, że w Polsce mogła również powstawać trylogia „Hobbita”. W wywiadzie dla Dziennika Polskiego (WYWIAD) Stanisław Tyczyński, szef Alvernia Studios, ujawnił, że gdy Peter Jackson szukał miejsca dla "Hobbita" po tym, jak związki zawodowe aktorów przez swoje roszczenia sabotowały jego produkcję w Nowej Zelandii, Alvernia Studios doszła jako jedna z trzech światowych wytwórni do finału rozmów. Przeszkodą, która uniemożliwiła produkcję filmu o Bilbo Bagginsie w Polsce był brak ulg podatkowych dla produkcji filmowych.


O tym, że przegrywamy wyścig o udział w międzynarodowych produkcjach wspomina również raport PISF i PWC „Wsparcie podatkowe produkcji filmowej w Polsce” (RAPORT). Zagraniczni producenci szukają miejsc, gdzie realizowanie projektów jest najbardziej korzystne, a my nie oferujemy odpowiedniego wsparcia podatkowego, w przeciwieństwie do wielu państw regionu. Ba, cytując raport, wręcz odstraszamy. Bo, gdy producenci mogą oszczędzić 20-25% pieniędzy na samym wyborze lokalizacji, to ich decyzje wydają się być oczywiste. Z tego powodu wysokobudżetowe filmy i seriale zamiast powstawać u nas, są realizowane w Czechach („Casino Royale”, „Iluzjonista”), Chorwacji („Gra o Tron”, „Rodzina Borgiów”) czy na Węgrzech („Herkules”, „Agentka”), gdzie przy okazji rozkwita turystyka filmowa. W Polsce spokojnie mógłby być tworzony wspomniany na samym początku „The Zookeper’s Wife”, albo filmowany kilkanaście lat temu na Słowacji film „Powstanie” o powstaniu w warszawskim getcie. Możliwe, że w przyszłorocznym „X-Men: Apocalypse” Montreal nie musiałby udawać PRL-owskiej rzeczywistości, w której według słów Michaela Fassbendera, ukrywać się będzie odgrywana przez niego postać Magneto. Ile innych filmów mogło powstać w Polsce? Póki informacje nie przenikną do mediów, będzie to tajemnicą.

2 komentarze:

  1. No proszę, nawet nie wiedziałam, że "Opowieści z Narnii" (zapewne jej fragmenty), były kręcone w Polsce.. ;) Za to jakoś sobie nie wyobrażam, żeby sceny z "Gry o Tron" mogły być właśnie tutaj kręcone, jakoś ten nasz klimat nie wydaję mi się odpowiedni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra o Tron przedstawia różnorodne klimatycznie światy. Spokojnie w Polsce mogłyby rozgrywać się jakieś sceny "Północne" :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...