Mała królowa (La petite reine)
Kanada, 2014 r.
Reżyseria: Alexis
Durand-Brault
„Mała królowa”(potoczne określenie roweru) zaczyna
się niczym thriller. Ostatni dzień zgrupowania. Trener i zawodniczka szykują
się właśnie do wyjazdu. Pakują sprzęt, rozmawiają przez telefon. Iniekcja w
brzuch, niczym wypicie szklanki wody. Nagle dzwoni domofon. Niezapowiedziana kontrola
antydopingowa. Zaczyna się wyścig z czasem, aby wynik stężenia hematokrytu wyszedł
w normie. Pomóc ma wysiłek fizyczny, kroplówka z specjalnego roztworu oraz
zwodzenie kontrolera. Ze stresu z żyły wypada igła i wypływa strużka krwi.
Dzięki tej właśnie scenie kanadyjski film
zyskał największy rozgłos. Przerwanie premiery w czasie Festiwalu Filmów
Frankofońskich oraz informacje o mdlejących osobach potrzebujących pomocy
medycznej brzmi dość szokująco. Sceny, gdy publiczność żywo reagowała na
wydarzenia przedstawione na dużym ekranie kojarzą się raczej z początkami kina.
Nic więc dziwnego, że przekaz medialny został lekko podkoloryzowany. Oczywiście
granica tolerancji na różne sceny jest subiektywna, lecz w tym przypadku
musiała być chyba na niskim poziomie. Najwidoczniej na widok igły i strużki
krwi niektórych wciąż oblewa zimny pot. A film będzie musiał cały czas mierzyć
się z łatką kontrowersyjności oraz oczekiwaniami wobec „szokujących i
drastycznych scen”.
Film przedstawia losy utalentowanej kolarki
Julie, która na dwa wyścigi przed zakończeniem sezonu prowadzi w klasyfikacji
Pucharu Świata. Julie, jej trener oraz lekarz skrywają jednak tajemnicę. Otóż
dziewczyna od 14 roku życia stosuje doping. Aby zachować sekret Julie alienuje
się od ludzi. Oprócz stresu związanego z rywalizacją, dziewczyna zaczyna być
ściśle kontrolowana przez instytucje antydopingowe. Pewnego dnia, gdy jej
lekarz przyznaje publicznie, że pomagał wielu zawodnikom stosować nielegalne
substancje, pętla wokół Julie zaciska się coraz mocniej, a jej kariera staje
pod znakiem zapytania.
Do mrocznych stron sportu oprócz kontuzji,
korupcji należy również stosowanie dopingu. Niektóre substancje, które służą
pomocy medycznej dla osób chorych, osobom zdrowym, sportowcom zwiększają
możliwości. Julie pierwszy raz przyjęła medykament, gdyż chorowała na anemię.
Jednak później mimo, iż była zdrowa wciąż przyjmowała leki. Przypomina mi to
choćby głośny kazus astmy wśród norweskich narciarek. A kolarstwo posiada chyba
najdłuższą listę złapanych na dopingu, włącznie z największymi gwiazdami typu:
Lance Armstrong, Marco Pantani. Dziewczyna była świadoma wyboru, lecz robiła
to, gdyż nikt nie jest czysty? Bez tego nie ma zwycięstw, a więc pieniędzy,
sponsorów. Naczelną zasadą filmów sportowych jest maksyma „nie liczy się
zwycięstwo, lecz sam udział”. W scenie spotkania z uczniami w szkole ustami
bohaterki twórcy dosyć okrutnie ją podważają w przypadku sportu zawodowego.
„Mała królowa” jest mocno inspirowany życiem
kanadyjskiej cyklistki Geneviève Jeanson. Zazwyczaj filmy z cyklu „prawdziwe
historie” kojarzą się z dość przeciętnymi produkcjami telewizyjnymi. „La petite
reine” wyróżnia się pozytywnie oraz posiada większy rozmach realizacyjny, co
widać chociażby w sekwencji ostatniego wyścigu w Belgii czy dopracowaniu
szczegółów w postaci rowerów oraz strojów. Wyścig kolarski sam w sobie jest
dość nudny do oglądania. Sport ten można porównać przecież do Formuły 1. Jednak
twórcy „Małej królowej”, podobnie jak w „Wyścigu” Rona Howarda sprawiają, że
można sport przedstawić interesująco. Lekko zarysowano również problem uprawiania
wyczynowego sportu od dzieciństwa kosztem wykształcenia czy relacji
towarzyskich.
Film polecam nie tylko fanom sportu. „Mała
królowa” to jedno z ciekawszych przedstawień mrocznej strony świata wyczynowego sportu poprzez
przykład kolarstwa. Aktorsko również film stoi na solidnym poziomie, a wyróżnić
najmocniej należy odtwórczynie głównej roli Laurence Leboeuf (z prezencji
bliźniaczka Emmy Rigby).
OCENA
(1-5): 3,5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz