Pewnego razu
na Dzikim Wschodzie (My Sweet Pepper Land)
Francja,
Niemcy, Irak – (2013 r.)
Reżyser:
Hiner Saleem
Kino Dalekiego Wschodu często wchodziło w dialog z kinem gatunkowym,
amerykańskim. Okazywało się, że filmy samurajskie i westerny mogą ze sobą
korespondować. Czy Środkowy Wschód posiada potencjał do podobnych zapożyczeń? Tak! Przykładem jest właśnie ten film. Pewnego
razu na dzikim wschodzie jest jednym z największych zaskoczeń wśród
wszystkich filmów wyświetlanych w polskich kinach.
Oryginalny tytuł My
Sweet Pepper Land, nawiązuje do jedynej knajpy w miasteczku, swoistego „saloon’u”. Rzadko to się zdarza, lecz
bardziej pasuje mi polski tytuł. Tłumaczenie tytułu filmu Hinera Saleema nieprzypadkowo nawiązuje
do słynnego westernu Sergio Leone. Główny bohater Baran zostaje nowym „szeryfem”
w miasteczku, gdzie rząd dusz sprawuje
lokalny watażka. Jego sługusy-przemytnicy to typowi gatunkowi bandyci. Rolę „Indian”
sprawuje kobiecy oddział kurdyjskiej partyzantki na terytorium Turcji. Jest też
Govend, nauczycielka szerząca oświatę. Na
dodatek z powodu zniszczonego mostu, wszyscy muszą poruszać się konno, co
jeszcze mocniej buduje klimat.
„Pewnego razu…” nie jest filmem realistycznym, pokazującym autentyczne
przemiany po amerykańskiej inwazji . Swój udział w tym mieli i reżyser, który
wyemigrował do Europy w wieku 17 lat oraz europejscy producenci. Obraz bardziej
przedstawia „Zachodnie” marzenia i
fantazje o tym w jakim kierunku powinien iść ten region świata. Zatem mamy
przedstawiony odwieczny konflikt: tradycja vs
nowoczesność, postęp vs zacofanie. Postęp
reprezentują komendant policji Baran oraz nauczycielka Govend. Postać Barana i
jego zastępcy ma przedstawiać rządy państwa prawa oraz równości wszystkich
wobec ustanowionych przepisów. Govend zaś stanowi potrzebę edukacji oraz
wzmocnienia praw kobiet. Oczywiście taką wspólnotę ducha nowoczesności musi
połączyć miłość. Naprzeciw tym postulatom stoi patriarchalny system oraz władza
klanowa. Reżyser raz po raz ośmiesza ich przedstawicieli, w szczególności
tuzina braci Govend, którzy sprawują pieczę nad jej honorem. Stary porządek
stara się utrzymać miejscowy „warlord”
Aziz Aga, zarabiający na handlu przemyconymi lekami. Jednym z jego celów jest
pozbycie się kobiety nauczycielki. Wykorzystując tradycyjne wartości manipuluje ojcami, którzy zaczynają powstrzymywać dzieci
przed pójściem do szkoły.
Ile to 1+1, mama plus
tata ?
10.
Jak to 10?
Mama i Tata równa się
10 dzieci.
Zatem można stwierdzić, że reżyser wskazuje, w którą stronę i
za jakimi uniwersalnymi ideami powinien iść świat. Poważny temat podany został w bardzo lekki
sposób, a jego odbiór ułatwia akcja rozegrana w konwencji westernu z elementami
komediowymi.
P.S
Furorę w filmie robi również pewien instrument muzyczny, który wygląda i brzmi bardzo etnicznie, lecz nazywa się Hang drum i powstał w 2000 r. w Szwajcarii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz