Anomalia (The
Anomaly)
Wielka
Brytania, 2014
Reżyseria: Noel Clarke
Współczesne możliwości techniczne sprawiają,
że w każdym zakątku świata można stworzyć tanim kosztem film science fiction. Sztandarowym
przykładem zawsze będzie Gareth Edwards i jego Monsters z efektami specjalnymi stworzonymi na domowym komputerze. Z
jednej strony cieszy mnie, jako fana wszelkich odmian fantastyki naukowej w
kinie coraz większa liczba propozycji, a z drugiej nastręcza obaw o jakość tych
dzieł. Oby historia nie powieliła casusu
horroru, w których oryginalności tyle co wody na pustyni.
Zatem co z tym The Anomaly? Jest to klasyczny film akcji osadzony w niedalekiej
przyszłości. Śledzimy losy Ryan’a(Clarke), ex-żołnierza, który budzi się w
furgonetce będąc całkowicie zdezorientowany co do swojej prezencji w tej
lokacji. W bagażniku znajduje się również chłopiec i Ryan postanawia go
uratować, gdyż ma taki kaprys. Po ucieczce i krótkim pojedynku traci
przytomność. Budzi się kilka dni później w zupełnie innym miejscu. Katapleksja?
Nie! Okazuje się, że został zniewolony przez szalonego naukowca(Cox) i jego
syna(Somerhalder), którzy poprzez eksperymenty na samotnych żołnierzach, chcą
stworzyć utopijny świat polegający na totalnej kontroli ludzkości, zupełnie niczym w Simsach.
Ustaje ona w przypadku Ryana na 9 minut i 49 sekund, gdy satelita(?) traci zasięg z wszczepionym
w szyję Ryana chipem(nadajnikiem/lub czymś w podobie).
Cały film opiera się na schemacie: pobudka –
gadka – walka – sen. Segmentacja zdarzeń może budzić skojarzenia z Dniem
Świstaka czy Na skraju jutra. Z tą różnicą, że zamiast przeżywania na nowo,
następuje ciąg dalszy. Panowanie nad innym ciałem, to luźne skojarzenie z Surogatami,
Transcendencją czy Uniwersalnym Żołnierzem. Do tego z biegiem czasu zmierza w bardzo przewidywalnym
kierunku. Walki, które stanowią lwią część filmu, nie były zbyt dynamiczne, nie
tylko dlatego, że często korzystano z efektu slow-motion. Zapewne chciano
uzyskać kompromis między żądzą stworzenia filmu akcji a brakiem specjalistów od
sztuk walki w obsadzie.
Aktorstwo jest mocno przeciętne. Główny
bohater i reżyser w jednej osobie wirtuozem ekranu czy ringu nigdy raczej nie
będzie. Tymi złymi jest: rodzinka Langhamów, czyli Ian Somerhalder i Brian Cox.
W The Anomaly więcej otrzymujemy tego
pierwszego i ogólnie nie zawodzi. Brian Cox zaś wystąpił gościnnie, zapewne
przeznaczając jeden dzień wolny, gdyż pojawia się może na 5 minut, z czego
większość stoi w milczeniu w inkubatorze kontrolując protagonistę. A dziewczyna?
Dana służy do ukazywania wdzięków, żeby minimaliści mogli odhaczyć swój
obowiązkowy punkt.
"Chwilę postoję i fajrant" |
Najważniejsze elementy są mocno pokręcone,
lecz w tym przypadku w negatywnym sensie. Te kluczowe dla fabuły „pobudki” nie
zostały specjalnie wyjaśnione. Czy są to przypadkowe zdarzenia? Oczywiście na początku
zdarzały się rzadziej, bo czasem w odstępach kilkutygodniowych, by potem
skrócić „sen” do około 3 dni. Czy może
to związane jest z łączami satelitarnymi jak jest sugerowane w paru momentach. A
pan naukowiec z Rosji? Też za bardzo nie wiadomo nad czym on tam pracował oprócz
wirusa zmieniającego kod genetyczny człowieka. Tylko jak to się miało do
kontroli z chipami? Jeśli ktoś potrafi mnie oświecić w tej sprawie to zachęcam,
bo specjalnie nie mam ochoty oglądać filmu po raz drugi J.
Liczyłem, że skoro „powroty” trwają 9minut 47
sekund, to twórcy zastosują czas rzeczywisty w jednej-dwóch scenach. I tu też
zawód, gdyż twórcy swoją zasadą zbytnio się nie przejmują, co sprawdziłem w
finałowej sekwencji, która trwa ponad 15 minut, gdy zegarek u Ryana pokazuje
kończący się czas.
The Anomaly to niskobudżetowe
kino akcji z elementami science-fiction, które specjalnie nie zapewni rozrywki
intelektualnej czy dobrej zabawy. Nie jest to kino jakie chciałbym często oglądać.
Więc strata czasu? Cóż, ja nigdy nie uważam czasu spędzonego na oglądaniu
filmów za zmarnowany, lecz nie zdziwiłbym się, gdyby „niedzielni kinomani”
używaliby tego określenia w odniesieniu do The
Anomaly. Jakiej grupie docelowej mógłbym polecić ten film? Najprędzej
fankom Iana Somerhaldera.
OCENA
(1-5): 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz