Wolny Strzelec (Nightcrawler)
USA,
2014 r.
Reżyseria: Dan Gilroy
Satyra na media nie należy do najbardziej
oryginalnych tematów poruszanych przez kino. Debiutujący „Wolnym Strzelcem” Dan
Gilroy nie poszerza go, lecz aktualizuje. W końcu dzisiaj każdy może być dziennikarzem.
Popatrzmy ile możliwości w końcu daje sam Internet: Blogi, kanały na Youtube,
portale społecznościowe. Hasło „I ty
możesz zostać dziennikarzem” i zachęty do podsyłania własnych materiałów
można usłyszeć codziennie oglądając telewizje informacyjne. Wejdźcie na
przykładowy Kontakt24 i spójrzcie jakie newsy dominują. Wypadki, pożary,
samobójstwo, kierowca tira zabił 2 osoby, znaleziono zwłoki małżeństwa.
Sięgnijmy okiem miesiąc wstecz. 11 listopada. Ile osób wyszło z kamerami i
nagrywało czekając na rozpoczęcie awantury. Spójrzmy głębiej na stronie. Ha,
jest nawet „poradnik dla reportera”. Czytając go widzę wręcz konkretne sceny z
filmu. Niestety obecnie króluje tabloidyzacja i serialowość tematów. I już nie
tylko media, jako korporacyjny twór jest winny. Społeczeństwo już nie ogranicza
się do samego oglądania. Skoro każdy jest teraz reporterem, to również
odpowiadamy za przekazywaną treść i stajemy się równoprawnymi autorami „newsów”.
Zakończmy już tą smutną refleksję i przejdźmy
do przyjemniejszych rzeczy. Skoro zbliżają się Święta, to każdy kinomaniak wie,
że nadchodzi sezon nagród. I „Wolny Strzelec” ma duże szanse otrzymać coś
więcej niż tylko nominacje. Największe szanse oczywiście ma Jake Gyllenhaal,
jako Lou Bloom. Jego postać to makiaweliczny socjopata równy Nolanowskiemu Jokerowi, który manipuluje
ludźmi mówiąc językiem ludzi z multi-level marketingu. Brakuje w jego
wypowiedziach jedynie słów internetowego klasyka „jesteś zwycięzcą”.
Spodziewałem się przeszarżowanej roli, a Gyllenhall gra bardzo spokojnie.
Jedyna bardziej ekspresyjna scena, to ta znana ze zwiastunów, czyli okrzyku
przed lustrem. Odnośnie do tej sceny, to przez chwilę myślałem, że zacznie
słynnym cytatem „Are you talking to me?”.
Dlaczego? To z powodu dużej ilości scen nocnych rajdów samochodem, niczym z „Taksówkarza”. Jak na satyrę przystało
postaci są odpowiednio przejaskrawione, aby wyeksponować wszystkie negatywne
cechy postaci Lou Blooma oraz granej przez Rene Russo.
Film przypomina reportaż, w końcu koncentruje
się na pracy łowców informacji. Ba, czasem przypomina film policyjny, z tą
różnicą, że gdy Lou słyszy w radiu o przestępstwie, to jedzie go wyłącznie
sfilmować, a nie powstrzymać. A pędzi swoim autem na miejsce, jakby to była
sprawa życia i śmierci. Wspomnieć należy więc o nocnym pościgu samochodowym.
Tak jak specjalnie nie ekscytuje się nimi w filmach, tak ten przedstawiony pod
koniec jest niesamowicie elektryzujący.
„Nightcrawler”
nie jest to tak przejaskrawiona satyra jak choćby „Natural Born Killers”, lecz wybrzmiewa z odpowiednią siłą, dzięki
ciekawemu scenariuszowi oraz przykuwającej oko roli Jake’a Gyllenhaal’a, diabła
który nawiedził Miasto Aniołów.
OCENA
(1-5): 4
Nazywasz to dziennikarstwem? Dla mnie z dziennikarstwem to nie ma nic wspólnego. Z oceną się zgadzam, spodziewałam się czegoś jeszcze troszkę lepszego ;)
OdpowiedzUsuńZłe, nieetyczne dziennikarstwo to jednak dziennikarstwo(reporterstwo). Jednak zbierają i upubliczniają informacje o danym wydarzeniu więc z punktu definicji, jednak nimi są. Dziennikarzami hienami, nie ważne czy profesjonalnymi czy nieprofesjonalnymi. Tak samo jak Paparazzi są jednak fotografami, tylko ich obiektyw skierowany jest na inny cel.
UsuńOczywiście sam wolałbym, żeby nie było tego problemu i nie musiały powstawać takie filmy :)
Na przedpremierze filmu brałam udział (przysłuchiwałam się dokładnie mówiąc:) dyskusji dziennikarzy i wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że nie było to dziennikarstwem. Po godzinnej dyskusji i wysłuchaniu ich argumentów uznałam, że rzeczywiście mają rację, zresztą pod tym względem są mądrzejsi ode mnie, tzn. w przeciwieństwie do mnie są zawodowymi dziennikarzami dlatego stoję teraz po stronie osób, które nie zaliczają tego do dziennikarstwa ;) To trochę w ich imieniu, oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii ;)
UsuńO, a kto debatował? Ciekaw byłbym jakich argumentów użyli. Chodziło im o to, że pracy Lou, czyli nagrywania zmanipulowanych materiałów nie można uznać za dziennikarstwo, czy również tego co robiła Rene Russo, prezenterzy w studio, inne ekipy konkurencyjne?. Argumentowali, że praca takich amatorów to nie dziennikarstwo? Poszukam w necie, może jest jakiś zapis takiej debaty.
UsuńMimo wszystko Lou początkowo jeździł i nagrywał, tak samo jak inne ekipy. Rejestrował i sprzedawał. No, może lekko podkoloryzował przesuwając zdjęcia na tej lodówce. Prawdziwe manipulacje wydarzeniami zaczął czynić później i tu bym się zgodził, że zaczął sam tworzyć historię, by ładniej wyglądała w kadrze, była bardziej interesująca. Zatem przyjmując, że dziennikarzem jest się jeśli przestrzega się norm, zwanych etyką dziennikarską to, tak można negować Lou w tym zakresie.