PROCES (COURT)
Indie, 2014
Reżyseria: Chaitanya Tamhane
W swoim debiutanckim filmie indyjski reżyser
przedstawia nam współczesny obraz społeczeństwa indyjskiego przez pryzmat
systemu (nie)sprawiedliwości. Tematyka społeczna oraz wykorzystanie długich,
precyzyjnie skonstruowanych statycznych ujęć wskazuje na inspiracje kinem
europejskim i autorami takimi jak austriaccy mistrzowie Michael Haneke czy
Ulrich Seildl czy Szwed Ruben Ostlund(Gra).
Oryginalny tytuł „Court”(Sąd) w Polsce przetłumaczono
jako „Proces”, co miało sugerować powiązania z powieścią Kafki. Natomiast
jedynym połączeniem wydaje się być jedynie przedstawiony teatr absurdu
wystawiony w sądzie.
Pewnego dnia w pracy umiera kanalarz. Policja
ustala, że było to samobójstwo. Przed sąd doprowadzony zostaje pewien ludowy
pieśniarz, który rzekomo miał podżegać w czasie swojego występu wszystkich
kanalarzy do popełnienia aktu samobójczego. Rozpoczyna się proces, który uwypukli
patologie i wady systemu oraz niektórych bohaterów. Oprócz wydarzeń na sali sądowej
reżyser funduje nam również scenki z życia prywatnego adwokata, pieśniarza, pani
prokurator oraz sędziego. Poznajemy ich rodziny, status społeczny, codzienne
rytuały.
Zatem co z tymi Indiami? Okazuje się, że
funkcjonuje niemy terror wobec dawnych najniższych kast, a równość wszystkich wydaje
się być mrzonką. Policja i prokuratura tworzą swego rodzaju układ, który
wymierzony jest w takie osoby jak oskarżony pieśniarz, czyli otwarcie mówiące o
problemach. Zarzuty są tak formułowane, żeby nie było możliwości ustanowienia
kaucji. Do tego prokuratura nie waha się w XXI w. powoływać na XIX wieczne
prawo kolonialne, które formalnie nie zostało zniesione.
Film oceniam pozytywnie, lecz notę obniża
brak zamknięcia historii, a może mocniejszej puenty. Nie jest to jakiś mocny
zarzut, w wielu filmach mi to nie przeszkadza. Jednak w „Procesie” koniec
następuje w czasie przerwy wakacyjnej sądu, czyli przed wyrokiem z pierwszej
rozprawy(raczej uniewinniającym) i po pierwszej nowej rozprawie o działalność
antypaństwową. W historii tej to nie wyrok jest najważniejszy, a ukazanie nam,
że źle się dzieje w państwie indyjskim i nie jest tak różowo jak w filmach
Bollywood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz