wtorek, 18 listopada 2014

8. Festiwal Filmowy Pięć Smaków - 2030: Woda (Nuoc 2030) - recenzja

2030: Woda (Nuoc)
Wietnam, USA – 2013 r.
Reżyseria: Minh Nguyen-Vo



Z komputerowych wizualizacji we wstępie dowiadujemy się, że Wietnam znajduje się w grupie państw zagrożonych zmianami klimatycznymi związanymi z ociepleniem klimatu i wzrostem poziomu mórz. Twórcy przedstawiają nam Wietnam 2030 roku, którego terytorium zostało w większości zalane. Na terenach, które przejęło morze pozostało niewiele osób. My poznajemy pewną parę: Thi i Sao, która postanowiła żyć w chatce na morzu i opiekować się swoją „ziemią”. Obserwujemy codzienne czynności tych „wodnych rolników”.  Pewnego dnia chłopak ginie niedaleko "pływającej" farmy jednej z korporacji. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzi szuka jego dziewczyna. Sam wątek kryminalny jest jednak pretekstem do rozwijania historii miłosnych Sao.

Do tego filmu podszedłem z dużym zainteresowaniem, gdyż łączy tematykę świata postapokaliptycznego i science-fiction.  Podobne połączenie nasuwać może skojarzenie z hollywoodzkim kiczem, czyli „Wodnym światem” z Kevinem Costnerem. Zaś przyszłość, zmiany klimatyczne, zatopione tereny i kino artystyczne mieliśmy również w nominowanych do Oscara „Bestiach z południowych krain”, uroczej i subtelnej opowieści z perspektywy małej dziewczynki. Z racji budżetowych i realizacyjnych 2030: Wodzie bliżej jest oczywiście do tego drugiego tytułu. I to chyba jedyne co łączy oba tytuły. Bo w „2030: Wodzie” są oczywiście piękne zdjęcia, lecz brakuje ciekawych postaci i dobrze opowiedzianej historii. Jest to tak mało interesujący film, że na własnej skórze doświadczyłem relaksującego działania szumu morza, fal, błękitnego koloru nieba i wody… i miałem po raz pierwszy w kinie małą drzemkę. Obejrzałem jednak filmu tyle, że z pełną odpowiedzialnością mogę wystawić ocenę. Jeśli coś ważnego przegapiłem gdzieś w połowie filmu, to proszę dać znać.

Plan czasowy jest nielinearny. Reżyser stosuje dużo retrospekcji. Na równi z ludźmi bohaterem filmu staje się woda. Jednak nie można mówić o cywilizacji morskiej, gdyż większość ludności mieszka na terenach lądowych. Rytm filmu wyznacza natura. Początkowo akcja jest powolna jak morskie fale spokojnego dnia, by w finale delikatnie przyspieszyć, gdy tajfun się zbliża a film zbliża się do thrillera. Całość ma raczej kameralny charakter, więc zdziwiony byłem, gdy nagle jedna ze scen końcowych pokazuje kiczowate komputerowo wygenerowane zatopione nowoczesne miasto, które inspirowane było chyba tym, ze Spielbergowskiej „A.I. Sztucznej Inteligencji”.

Cóż „2030: Woda” to przykład, że sam pomysł i fajne zdjęcia to nie wszystko, bo gdy brak historii wciągającej lub angażującej w minimalnym stopniu to zdarzają się takie przypadki jak mój. 

Ocena(1-5): 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...