piątek, 12 czerwca 2015

Spy (Agentka) - 2015 r. - recenzja

Spy (Agentka)
USA – 2015 r.
Reżyseria: Paul Feig



Jeśli nawet nie interesujecie się filmem, to i tak zapewne zauważyliście, że znajomym zjawiskiem jest wprowadzanie w niedużym odstępie czasu do kin dwóch lub więcej bardzo podobnych filmów. Czasem jest to związane z rywalizacją wytwórni filmowych, a czasem pewnie dzieje się tak przypadkiem(e tam, szpiegują się skurczybyki). Najsłynniejsze przypadki to lata 90-te i era filmów katastroficznych, kiedy na filmowych ekranach w 1997 r. wybuchały wulkany(Wulkan i Góra Dantego) a rok później przybywała zagłada z kosmosu (Armageddon i Dzień Zagłady). W ostatnich latach podobne przypadki to ekranizacje Królewnej Śnieżki w 2012 r.(jedna z Kristen Stewart, druga z Lily Collins) oraz Herkulesa w 2014 r.(raz Dwayne Johnson, raz Kellan Lutz). W tym roku zaś mamy modę na pastisze filmów szpiegowskich o agencie 007. „Agentce” tory przetarł Kingsman”, a jeszcze w sierpniowej kolejce czeka "Kryptonim U.N.C.L.E".

Zwroty w fabule może i przyprawiają o zawroty głowy, lecz mimo wszystko można streścić ją bardzo prosto. W Bułgarii są terroryści, którzy chcą sprzedać broń nuklearną innym terrorystom. Powstrzymać ich próbuje CIA. Gdy główny agent zostaje zlikwidowany dalszej misji podejmuje się jego pomocniczka z ucha, tzn. z biura, Susan Cooper.

Jason, co za gentleman!
Tak jak film Vaughna nie mógł odnaleźć równowagi miedzy przemocą a humorem, tak „Agentka” nastawia się głównie na rozśmieszenie każdego widza. Dobrze bawić będą się więc wszyscy zaznajomieni się z filmami Jamesa Bonda, ale także i ci, którzy nie przepadają za agentem Jej Królewskiej Mości.

A gdybym miał podać opinię w jednym zdaniu to powiedziałbym, że to komediowe opus magnum duetu Feig&McCarthy. Ograniczono żarty kloaczno-wydzielinowe(zmora „Druhen”), na rzecz większej porcji ciętych wypowiedzi oraz naigrywania się z fundamentów Bondów i zasiedziałych schematów gatunkowych(dobry trop po „Gorącym towarze”). Dodatkowo w komediową „Agentkę” wpleciono element akcji, w postaci choreografii walk prostu z filmów Jackie Chana, czyli zabawnej walki przy użyciu przedmiotów będących pod ręką. Kobiety do kuchni? Po tym filmie pewnie już nigdy nie wypowiesz tego zdania. Wiadomo nie wszystkie żarty się udają,  a próby rozśmieszenia widza widziałbym w formie wahadła: raz lepiej, raz gorzej. Weźmy szczury i nietoperze w CIA, które mogą skonfudować widza nieanglojęzycznego, bo biura służb amerykańskich są w Basement, czyli piwnicy, co chyba w tłumaczeniu nie było jasno wyjaśnione.  Natomiast żarty ani nie żenują,  ani nie powodują bólu brzucha(ze śmiechu), a  w ogólnym rozrachunku pozostawiają wyłącznie pozytywne wrażenie.


„Agentka” przewidziana została jako show Melissy McCarthy. Ta jest... taka jak zawsze. Jej bronią są wystrzeliwane z ust pociski w formie ostrych ripost. Aktorka w końcu nie musi się kompromitować w kiepskich scenariuszach, a pomysł na „Agentkę” wykorzystuje w 100%. Rola ta to jej szczytowe osiągnięcie, lecz pozostaje otwarte pytanie czy będzie w stanie nas-widzów czymś jeszcze w przyszłości zaskoczyć i dodać do swojego komediowego repertuaru?

Pozostali aktorzy z obsady dotrzymują jej równego kroku. Jude Law jest pysznie brytyjskim agentem, Rose Byrne hipnotyzuje jako zimna i wyniosła suka(super sexi!), Jason Statham jest cudownie autoironiczny, jako brytyjski agent o ego prosto z dowcipów o Chucku Norrisie. Komediowym odkryciem filmu jest zaś Peter Serafinowicz wcielający się w Aldo szpiega-erotomana, którego finałowe wyjawienie prawdziwej narodowej-tożsamości jest chyba najlepszym gagiem w filmie. Facet jest niesamowity, szkoda więc, że dopiero teraz trafił do Hollywood. Bawią również postaci epizodyczne. Gustaffson powoli staje się ekspertem od ról męskich płączków i wymoczków. Po żołnierzu-naziście w "Kung Fury", teraz wciela się we wrażliwego ochroniarza-najemnika. Również losy postaci odgrywanej przez Morenę Baccarin, która w filmie nazywa się  oczywiście Walker, będą źródłem inside-joke’ów dla fanów serialu „Homeland”.

Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj. To tylko Rzym.
Z całej komediowej otoczki i zabawy schematami wynieść można dosyć naiwnie zaprezentowane przesłanie. Otóż zachęca „Agentka” by osoby pozbywały się wszelkich kompleksów, wykazywały inicjatywę oraz dążyły by robić to co lubią. Nie ważne jak wyglądasz, ważne jakie umiejętności posiadasz. Nie wstydźcie się więc spełniać marzenia, ale i iść na najnowszy film z McCarthy, bo to już nie obciach, a obowiązek.

OCENA(1-5): 4




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...