Zombeavers
USA, 2014
Reżyseria: Jordan Rubin
Po obejrzeniu zwiastuna oraz zerknięciu na
twórców, którymi są m.in. reżyser-debiutant, a scenarzystami kompozytorzy muzyki do wiekopomnych dzieł typu
„Piraniokonda” czy „Dinocroc vs Supergator” to domyśliłem się, że jest to zapewne
kolejna produkcja z tej samej półki. Jednak pomysł bobrów-zombie był na tyle
absurdalny, że musiałem obejrzeć ten film. A on okazał się najzwyczajniej w
świecie średnio udanym pastiszem wszelkich dziwnych horrorów.
Fabuła jak na pastisz przystało musiała być
przemaglowana w gatunku miliony razy. Bo chyba każdy widział horror o grupce
młodych ludzi, którzy wyjeżdżają na odludzie do drewnianej chatki, gdzie nie
działają telefony. I to tam nad jeziorkiem żerują złowieszcze futrzaki zarażone
odpadami medycznymi, które postanawiają roznieść epidemię zombie na ludzi. Co
nawet częściowo im się udaje i powstają zombie-bobro-ludzie.
"Wskoczyłby mi do tego...fuck... gieraryhir!" |
W tym prawie 80 minutowym dziele mamy
wszystko: śmierć, seks (w tym nietypowe fellatio), nagie biusty, czerstwe
żarty, wieśniaków i bobrze psoty. ZomBobry prezentują się świetnie. Wygląd,
wydawany dźwięk, ruchy są jak dla mnie perfekcyjne. Do tego są niezwykle
sprytne i potrafią zorganizować oblężenie domu oraz sprawić, by droga była
nieprzejezdna. A nawet w czasie sceny na jeziorku można dopatrzeć się nawiązań
do zachowań filmowych rekinów. Szkoda więc, że twórcy bez większej inwencji
podeszli do postaci ludzkich i zwrotów akcji. Czasem ma się wrażenie, że scenarzyści zrobili kopię słabych horrorów,
tylko zamiast „poważnego” przeciwnika pojawiają się bobry. Do tego najlepsze
żarty w dialogach to te, które pojawiają się już po filmie. Największą radość
sprawia więc scena po napisach końcowych, gdzie oglądamy coś w rodzaju
zapowiedzi kontynuowania historii, tylko z innym bohaterem w roli głównej.
Zombeavers to film stworzony by śmieszyć, a
nie straszyć. W kategorii pastiszów horrorów jest jednak o klasę gorszy od
słynnej już „Piranii 3D”. Nie jest to zbyt odkrywczy pastisz, gdyż twórcom
zabrakło większej wyobraźni albo doświadczenia(były aktor i muzycy w końcu).
Ale warto dla Bobrów się przemęczyć.
OCENA (1-5):
2,5
Hahahaha, nawet nie wiedziałam, że powstał taki film. Wspaniała recenzja, uśmiałam się i z pewnością to obejrzę, gdyż lubię czasem tak totalnie głupie i odjechane filmy, bo można się na nich pośmiać. Same logo doprowadza mnie do śmiechu, a popis pod zdjęciem sugerujący forfitera bezcenny :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą fajny blog, lądujesz na mojej liście polecanych i będę Cię tutaj nawiedzać regularnie :> Zapraszam też na : recenzjedruidki.blogspot.com
Dziękuję za miły komentarz. Z podobnych produkcji horrorów-komediowych polecam też "Goal of the Dead" - również oceniony na blogu.
UsuńPozdrawiam :)