środa, 19 listopada 2014

Bobry Zombie w natarciu, czyli Zombeavers (2014 r.) - recenzja

Zombeavers
USA, 2014
Reżyseria: Jordan Rubin



Po obejrzeniu zwiastuna oraz zerknięciu na twórców, którymi są m.in. reżyser-debiutant, a scenarzystami  kompozytorzy muzyki do wiekopomnych dzieł typu „Piraniokonda” czy „Dinocroc vs Supergator” to domyśliłem się, że jest to zapewne kolejna produkcja z tej samej półki. Jednak pomysł bobrów-zombie był na tyle absurdalny, że musiałem obejrzeć ten film. A on okazał się najzwyczajniej w świecie średnio udanym pastiszem wszelkich dziwnych horrorów.

Fabuła jak na pastisz przystało musiała być przemaglowana w gatunku miliony razy. Bo chyba każdy widział horror o grupce młodych ludzi, którzy wyjeżdżają na odludzie do drewnianej chatki, gdzie nie działają telefony. I to tam nad jeziorkiem żerują złowieszcze futrzaki zarażone odpadami medycznymi, które postanawiają roznieść epidemię zombie na ludzi. Co nawet częściowo im się udaje i powstają zombie-bobro-ludzie.
"Wskoczyłby mi do tego...fuck... gieraryhir!"
W tym prawie 80 minutowym dziele mamy wszystko: śmierć, seks (w tym nietypowe fellatio), nagie biusty, czerstwe żarty, wieśniaków i bobrze psoty. ZomBobry prezentują się świetnie. Wygląd, wydawany dźwięk, ruchy są jak dla mnie perfekcyjne. Do tego są niezwykle sprytne i potrafią zorganizować oblężenie domu oraz sprawić, by droga była nieprzejezdna. A nawet w czasie sceny na jeziorku można dopatrzeć się nawiązań do zachowań filmowych rekinów. Szkoda więc, że twórcy bez większej inwencji podeszli do postaci ludzkich i zwrotów akcji. Czasem ma się wrażenie, że  scenarzyści zrobili kopię słabych horrorów, tylko zamiast „poważnego” przeciwnika pojawiają się bobry. Do tego najlepsze żarty w dialogach to te, które pojawiają się już po filmie. Największą radość sprawia więc scena po napisach końcowych, gdzie oglądamy coś w rodzaju zapowiedzi kontynuowania historii, tylko z innym bohaterem w roli głównej.

Zombeavers to film stworzony by śmieszyć, a nie straszyć. W kategorii pastiszów horrorów jest jednak o klasę gorszy od słynnej już „Piranii 3D”. Nie jest to zbyt odkrywczy pastisz, gdyż twórcom zabrakło większej wyobraźni albo doświadczenia(były aktor i muzycy w końcu). Ale warto dla Bobrów się przemęczyć.

OCENA (1-5): 2,5


2 komentarze:

  1. Hahahaha, nawet nie wiedziałam, że powstał taki film. Wspaniała recenzja, uśmiałam się i z pewnością to obejrzę, gdyż lubię czasem tak totalnie głupie i odjechane filmy, bo można się na nich pośmiać. Same logo doprowadza mnie do śmiechu, a popis pod zdjęciem sugerujący forfitera bezcenny :)
    Swoją drogą fajny blog, lądujesz na mojej liście polecanych i będę Cię tutaj nawiedzać regularnie :> Zapraszam też na : recenzjedruidki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz. Z podobnych produkcji horrorów-komediowych polecam też "Goal of the Dead" - również oceniony na blogu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...