piątek, 22 maja 2015

Piku - 2015 r. - recenzja

PIKU
Indie -2015 r.
Reżyseria: Sujit Sircar





Na hasło Bollywood spora część osób reaguje alergicznie. Jedni przywołają kiczowato spektakularne sceny akcji, drudzy tradycyjne występy taneczno-wokalne. „Piku” to trzeci indyjski w ostatnim czasie film, który trafia do polskich kin. Tak jak „Kick” był produktem, który mógł wywoływać wcześniej przywołaną alergię, tak Nieustraszona pokazywała, że pojawiają się nowe produkcje, które zrywają z Bollywoodzkimi konwencjami. I „Piku” to kolejny taki przykład.

Piku to imię głównej bohaterki. Dziewczyna, pracuje praktycznie na dwa etaty, przez co nie ma czasu dla siebie. Pierwszy to praca w biurze architektonicznym, drugi to opieka nad 70-letnim ojcem Bhaskorem. Ten zaś robi wszystko, by być w centrum uwagi. Jego główny problem zdrowotny to zaparcia, lecz jako klasyczny hipochondryk wynajduje co rusz kolejne choroby. Pewnego dnia ku zaskoczeniu domowników Bhaskor wymyśla podróż do rodzinnego domu w Kalkucie. Piku jest zmorą Delhijskich przewoźników, więc w pielgrzymkę zabiera ich Rana, szef firmy taksówkarskiej. A ten oczywiście jest nieświadomy nietypowych zwyczajów i charakterów swoich pasażerów.  


„Piku” to klasyczny komediowy film drogi. Jednak zanim do samej podróży dojdzie trzeba przeczekać lekko przydługi wstęp, w którym obowiązkowo poznajemy bohaterów. Główny humor filmu to seria niekończących się żartów związanych z zaparciami, które zostają podrasowane starciami niekonwencjonalnych charakterów Bhaskora i Piku. Temat jest kloaczny, lecz nie czujemy zniesmaczenia, gdyż twórcy unikają scen stricte toaletowych, tak często żenujących widza w amerykańskich komediach. W „Piku” o zdrowotnej uciążliwości głównie się mówi, bo jak się okazuje to właściwie jedyny temat rozmów ojca z córką, którego zwyczajność wywołuje m.in. wiele niezręcznych sytuacji dla osób postronnych. Oczywiście wałkowanie jednego motywu nie należy do atrakcyjnych, a pewne znużenie może potęgować dwugodzinny metraż filmu. W kinie drogi obowiązkowe są też przemiany bohaterów, a w „Piku” zostały wyrażone mało subtelnie oraz zepchnięto je na drugi plan.

O atrakcyjność filmu dba trójkąt aktorski Padukone-Bachchan-Khan. Najlepszy występ i największy większy magnes dla oczu, to urody i uroku wielkiego Deepika Padukone, która z niezwykłą lekkością poradziła sobie z rolą Piku, kobiety silnej, ale niespełnionej sercowo. Przyjemnie w komediowej konwencji Padukone wtórują panowie-legendy indyjskiego kina Amitabh Bachchan(Bashkor) i Irrfan Khan(Rana).

Godnym zauważenia jest również przemycony w filmie feministyczny wątek. Oczywiście nie jest tak zdecydowany, jak w „Mardaani”, ale odpowiednio wyraźny. Tytułowa bohaterka to silna, pewna siebie i niezależna(wyłączając ojca) kobieta, a jednym z często powtarzanych dowcipów są przemowy Bashkora o „niskim IQ” kobiet, które zamiast rozwijać się zawodowo, wykorzystywać potencjał, wolą się ożenić i ograniczyć się do roli gospodyni domowej.

„Piku” to film skromny, bez Bollywoodzkiego przepychu i kiczu. Jako komedia jest lekki i przyjemny, a tematyka żartów, może niezbyt kreatywna i wysokich lotów, ale nie powoduje obrazy dla inteligencji widza. Gdybym miał stworzyć porównanie, to określiłbym "Piku", trochę na wyrost, ale jako połączenie "Małej Miss" z "Jackass: Bezwstydny Dziadek". Zatem jeśli szukasz niezobowiązującego filmu, śmiało można obejrzeć tegoroczny hit indyjskiego przemysłu filmowego.

OCENA (1-5): 3




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...