Interstellar
USA, 2014
Reżyseria: Christopher Nolan
Interstellar.
Nie jest tak
zły, jak to opisują niektóre recenzje dziennikarzy. Nie jest również tak dobry,
jak to pokazuje ocena widzów na IMDB. Na pewno jest to ambitna porażka pana Nolana i
jeden z jego słabszych filmów. Jednak ten słabszy film i tak trzyma niezły
poziom. Od strony wizualnej – świadectwo z wyróżnieniem, od strony fabularnej –
przeciętność hollywoodzka.
Efekty specjalne, wizja kosmosu robią
odpowiednie wrażenie. Ale to jest wymogiem podstawowym w produkcjach o takim
budżecie. Strona wizualna powinna być dodatkiem, bazą, fundamentem, a nie
główną siłą filmu. Niestety puenta, którą nam serwują twórcy nie jest
specjalnie odkrywcza. Przez 3 godziny wbija nam się do głowy, że bez miłości,
kierowania się „sercem”, rozum nie wzniesie się na wyżyny możliwości.
Irracjonalne jest silniejsze niż racjonalne. I na tym kończy się analiza natury
ludzkiej u Nolana. Cóż więcej treści było w króciutkiej „Grawitacji”.
Większość filmu to czysta rozrywka,
„dowcipne” roboty, podróż w kosmosie, przygody na planetach. Niby te 3 godziny
mijają bez potrzeby ziewania i wiercenia się w kinowym fotelu, lecz nie mogłem
się pozbyć myśli, że fabuła rozciąga się jak galaktyka i nigdy się nie skończy.
A ostatni akt? Nie będę zdradzał, lecz jest to mocno kontrowersyjne rozwiązanie,
bo idące na skróty.
Do muzyki Zimmera (coś nowego w końcu) i
aktorstwa nie mam specjalnych zastrzeżeń. Jest to hollywoodzka czołówka i
wątpię, aby inna obsada mogła pokazać nam coś odmiennego. Postaci nie są
specjalnie złożone, ich dylematy nie specjalnie pogłębiane... więc nagród nie przewiduję.
Niestety „Interstellar” nie wnosi Nolana
między gwiazdy. Jest to po prostu dramat familijny i dobre kino rozrywkowe
wobec, którego wszyscy mieli wielkie oczekiwania i liczyli na dzieło
filozoficzne, albo co najmniej o naturze człowieka. Ot, kolejna przygoda w
kosmosie i ratowanie ludzkości.
OCENA
(1-5): 3,5
film ma 2 plusy - soundtrack który broni się także sam a teraz to już rzadkość, i małą Mackezie Foy która ukradła film wszystkim. Bo mnie płaczący w kółko Matthew nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń