The November Man
USA, 2014
Reżyseria: Roger
Donaldson
Najnowszy film Rogera Donaldsona wpisuje się
w obecny trend odświeżania dla kina akcji byłych jego herosów. A może to
postarzanie kina akcji? Cóż kondycja młodego pokolenia aktorów kina akcji jest
tematem raczej na inną opowieść. W ostatnich latach uświadczyliśmy serii
Niezniszczalnych czy Red, Uprowadzonej z L. Neesonem, powrotu Schwarzeneggera
(Likwidator, Sabotaż), wspólnego występu Arnolda i Sylvka (Plan ucieczki),
Kevina Costnera w 3 Days to Kill. Do tej listy po serii występów filmach
głównie dla kobiet dopisuje się były Agent Jej Królewskiej Mości Pierce
Brosnan.
W filmie reaktywowany z emerytury były agent
CIA Deveraux(Brosnan) ma przeprowadzić przez rosyjsko-fińską granicę swoją
dawną kochankę, która posiada ważną informację dla amerykańskiego wywiadu. Pościg
ulicami Moskwy kończy się dla kobiety tragicznie a Deveraux postanawia odkryć
dlaczego został wybrany do tego zadania. Na jego drodze stanie jego były podopieczny
z CIA i rosyjskie służby specjalne. Los wszystkich skieruje do Belgradu, gdzie znajduje
się inna kobieta ważna dla całej zagadki.
Gdybyśmy mieli wątpliwości co do gatunku filmu, to o tym, że jest to kino
szpiegowskie wystarczająco informuje nas już obsada. W końcu w głównych rolach
występuje James Bond(Brosnan) i była dziewczyna agenta 007(Kurylenko). Sam reżyser na swoim koncie ma już jeden film
szpiegowski „Rekruta”, który całkiem wiarygodnie przedstawiał proces rekrutacji
oraz szkolenia w CIA, a także wpajał podstawową zasadę, że „nic nie jest takim
jakim się wydaje”. Cóż drugie podejście do tematu jest o wiele słabsze i
pogrąża go niewiarygodność postaci agentów oraz schematyczność fabuły. Tak jak Rekrut
był próbą wiarygodnego przedstawienia zawodu, tak November Man to zwykła
bajeczka. Podobny temat, czyli ochrona i poszukiwanie osoby, wypada o wiele
lepiej w A Most Wanted Man Antona Corbijna.
Ten film to kolejny dowód, że po Angielskiej
robocie Donaldson spokojną starość odnajduje w przeciętnym kinie akcji. Mimo
wszystko film ogląda się bezboleśnie, a fabularną wtórność rekompensują Pierce
Brosnan, który swoją charyzmą filmową przyciąga wzrok, a także jak zawsze
piękna Olga Kurylenko. Na film nie ma co iść do kina, lepiej poczekać aż pojawi
się kiedyś wieczorem na Polsacie, w którego ramówce odnajdzie się idealnie J.
OCENA(1-5):
2,5
Mnie się też nie spodobał, taki Dżejms Bond na emeryturze :P
OdpowiedzUsuńZ tą uwagą, że Pan Listopad nawet nie dorasta do najgorszych filmów o 007. Trzeba będzie sobie Donaldsona najnowsze filmy odpuszczać, o ile coś mu dadzą nakręcić. A może podpisał kontrakt na ileś filmów i mu wciskają takie gnioty scenariusze :(
Usuń