poniedziałek, 8 grudnia 2014

Kanibal (Canibal) - 2013 r. - recenzja

Kanibal (Canibal)
Hiszpania, 2013 r.
Reżyseria: Manuel Martin Cuenca



Ten hiszpański film może negatywnie zaskoczyć wiele osób. Powodem mogą być oczekiwania względem tytułu tej produkcji, który przywołuje produkcje z kategorii thriller/horror. Strony poświęcone filmowi również opisują „Kanibala” jako thriller, co może porządnie zmylić widza, bo jak na ten gatunek jest on niezwykle spokojny i mało intensywny pod względem samej akcji. Spokojny rytm filmu wyznaczają również brak muzyki oraz malownicze statyczne ujęcia. Większa dynamika zdjęć pojawia się na chwilę w czasie dwóch scen wypadków samochodowych. Bo film to właściwie portret postaci Kanibala Carlosa.

Carlos jest najlepszym krawcem na południu Hiszpanii. Jest samotnikiem, wydaje się, że prowadzi nudne życie, typu praca-dom. Z temperamentu bardziej przypomina Fina niż Hiszpana. Jest zimny i niedostępny jak jego chatka w górach. Albo przywołując słynną książkę „Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus” Carlos zamknął się w swojej „jaskini” przed kobietami i nie zamierza wyjść. W jego życiu jest jedna nietypowa rzecz. W swojej lodówce trzyma wyłącznie mięso. Kobiece mięso.

W filmie pojawia się również wątek wiary katolickiej bohatera. Reżyser zdaje się sugerować, że posiłki Carlosa, czyli mięso i wino, są swego rodzaju rytuałem, takim jak Eucharystia w Kościele.  Jego samotność zaś ma wynikać z przeszłości i trudnych relacji damsko-męskich. O niemożności wstąpienia w związek z kobietą przypomina mu współpracująca z nim krawcowa. On jednak zakochuje się w sąsiadce, imigrantce z Rumunii. Pożądanie jest jednak wyrokiem dla kobiet. Zostaną zjedzone. Fraza przez żołądek do serca jeszcze nigdy nie była tak dosłowna. Dziewczyna jest jednak nieustępliwa i postanawia wkraść się do serca krawca. On zaczyna przeżywać wątpliwości. Czy jest w stanie powstrzymać swoje pragnienie zabijania?

Fani gore nie mają czego tu szukać. Jest tylko jedna scena krojenia ciała, kiedy krew spływa do kubła, lecz kamera unika dosłowności. Ci, którzy oczekują, że będą „siedzieć jak na szpilkach” również się rozczarują, chociaż występowania napięcia „Canibalowi” nie można odmówić, a ja sam oglądałem film z dużym zaciekawieniem. Nieświadome ofiary są głównie mamione jego miłą powierzchownością oraz uczynnością.  Grozę wywoła prędzej świadomość, kogo możesz mieć za sąsiada(jak w hiszpańskim Słodkich snów), bo scen pościgów za ofiarami lub zabójstw nie ma.

Ze swojej strony polecam ten obraz niezwykle spokojnego kanibala. Maestria zdjęć, dobre aktorstwo(Antonio de la Torre i Olimpia Melinte), nieszablonowe podejście do tematyki. Hiszpańskie kino grozy trzyma się nieźle.

OCENA (1-5): 3,5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...