Chappie
USA, Meksyk – 2015 r.
Reżyseria: Neil
Bloomkamp
Stało się. W końcu doczekałem
się najnowszego filmu Bloomkampa. „Chappie” znalazł się na mojej liście
najbardziej oczekiwanych blockbusterów w 2015 r. i nie zawiodłem się. Oczywiście
„Chappie”, którego podwalinami były dwie krótkometrażówki reżysera (są na
youtube) „Tetra Vall” i „Tempbot”, mógł stanowić poważniejsze kino w stylu „Dystryktu
9”, lecz mając w pamięci drętwe „Elizjum” jestem zadowolony i mogę śmiało
głosić powrót reżysera do formy.
W Johannesburgu element ludzki
w Policji zastąpiły roboty korporacji Tetravaal. W czasie jednej z akcji wymierzonej
w środowisko gangsterskie zniszczeniu ulega android o numerze 22. Jednak zamiast
trafienia na złom zostaje wykradziony przez Deona Wilsona(naukowca Tetravaal),
który ukończył prace nad sztuczną inteligencją i poszukuje robota, na którym
będzie mógł przeprowadzić testy praktyczne. Deon ma jednak pecha, gdyż zostaje
porwany przez trójkę gangsterów, którzy potrzebują szybkiej gotówki. W przypadkiem
zdobytym robocie widzą szansę na powodzenie planowanej akcji okradzenia
ciężarówki z pieniędzmi.
Niewielki budżet nie stanowił
przeszkody przed stworzeniem świetnych efektów specjalnych, wśród których
wisienką na torcie jest tytułowy Chappie. Stworzony za pomocą performance capture android zwyczajnie zachwyca.
Dzięki tej technice udało się świetnie przedstawić Sharlto Copleyowi „ludzkie”
zachowania robota i proces poznawania otaczającego go środowiska. Sam robot ma
spore szanse na zadomowienie się w masowej świadomości. Dzieci mogą zachwycać
się zabawkowym designem, faceci jego gadżeciarstwem i zdolnościami, a u kobiet
wyzwala instynkt macierzyński. Gdyby Chappie istniał w rzeczywistości, to aby
go zdobyć zawalczyłbym z równą zaciętością, co ci szturmujący bramy Lidla w
dniu promocji.
Nie zawodzi również pozostała
obsada. Hugh Jackman ubrany karykaturalnie w stylu safari, z fryzurą „z tyłu
długo, z przodu krótko” gra byłego żołnierza, a obecnie przeciwnika sztucznej
inteligencji. Jest religijną osobą, dla której roboty zaburzają naturalny porządek
świata, a przy okazji są przeszkodą przed wdrożeniem jego dzieła życia –
sterowanych przez człowieka robotów „Łosi”. W filmie pojawia się również duet
muzyczny Die Antwoord, czyli Ninja i Yolandi, którzy grają samych siebie, a
konkretniej odtwarzają swój wizerunek sceniczny dziwaków gangsterów. Oczywiście
widać, że nie są to dyplomowani aktorzy, lecz wypadają całkiem wiarygodnie tak
samo jak Dev Patel, jako typowy korporacyjny nerd.
Wizualnie „Chappie” jest to
wciąż świat znany z filmów Bloomkampa, czyli RPA ogromnych dysproporcji, gdzie
miesza się świat bogaczy i biedy. Jednak jest to najlżejszy i najbardziej
optymistyczny film z całej nieformalnej południowoafrykańskiej trylogii
Bloomkampa. Pochwalić trzeba również muzykę Hansa Zimmera, która wraz z
przebojami Die Antwoord dobrze komponuje się z przedstawianymi obrazami.
Najsłabszym elementem filmu
jest scenariusz, który nie uniknął absurdalnych pomysłów. Świadomość/dusza
mieści się na pendrive, a korporacja wojskowa jest niczym dom – można wynosić
co się chce lub wkraść o każdej porze. Pod koniec filmu zaczynają się również
pojawiać dramaturgiczne klisze.
Niby film opowiada o sztucznej
inteligencji, lecz właściwie ważniejszą część fabuły stanowi proces
wychowywania. Chappie staje się obiektem starcia dwóch teorii wychowawczych. Z
jednej strony „Twórca” i „Matka” promują bezstresowe wychowanie, spokojny
rozwój zainteresowań, z domieszką elementów
słynnego gender (scena z lalką). Z drugiej strony jest „Ojciec” i jego
spartańska metoda wychowawcza, w której Chappie musi nauczyć się przetrwać we
wrogim środowisku miejskiej dżungli.
Do filmu przenikają również
elementy sporu naukowego znanego pod pytaniem: natura czy wychowanie/kultura? W
tym przypadku jest nietypowo, bo odnosi się do robota. A Chappie nie ma genów,
wrodzonych(zapisanych?) cech. Posiada jedynie świadomość, będącą komputerowym
skryptem. Sam android jest na początku niczym Arystotelesowska i Locke’owska „tabula
rasa”. Ma świadomość dziecka, chłonie wiedzę, naśladuje swoich wychowawców. W
ekspresowym tempie poznaje cały wachlarz człowieczeństwa. Czy więc dorastanie w
środowisku gangsterskim wpłynie na jego postrzeganie dobra i zła?
Najnowszy film Neila Bloomkampa
to dobre kino rozrywkowe, które nie wymaga pracy nadmiernej ilości szarych
komórek. Chappie okazuje się być filmem, który ma zapewnić pozytywnie spędzony
czas niż prowokować do dysput na na filozoficzne i etyczne aspekty dotyczące
sztucznej inteligencji. Samego reżysera chyba również bardziej interesowała dziecięca
rozwałka z robotami. Czy to źle? W tym przypadku nie, bo ze swojego zadania Bloomkamp
wywiązuje się całkiem dobrze, umiejętnie łącząc komedię, akcję i science
fiction.
(^^)
OCENA
(1-5): 3,5
Blomkamp fajnie przemyca pewne wartości, ale robi to w sposób dla mnie nieakceptowalny. W połowie filmu, kiedy Chappie adaptował się w środowisku gangsterskim, miałem ochotę wyjść w pizdu :) Die Antwoord - są 'cool' ale na dłuższą metę, cholernie męczący :) Jackman jak badguy jest przekozacki.
OdpowiedzUsuńMnie aż tak bardzo nie przeszkadzały sceny w gangsterskiej dziupli, a "dorastanie" było najbardziej pocieszne z całości. Może Bloomkamp chciał zwrócić tez uwagę na afrykanską patologię "dzieci żołnierzy"?
UsuńWiadomo Die Antwoord w teledyskach są lepsi, bo tam są bardziej pokręceni, no i całość trwa do 5 minut :)
O, a właśnie się zastanawiałam czy iść na to do kina czy sobie darować :) Po przeczytaniu recenzji jednak pójdę ^^
OdpowiedzUsuńOoo :) To miło, że kogoś nakłoniłem do obejrzenia w kinie :)
Usuńczy będzie 2 część chappiego
OdpowiedzUsuńNie ogłaszano jeszcze kontynuacji. Natomiast Bloomkamp teraz będzie zajmował się Obcym 5 więc jak już powstanie to z innym reżyserem. Osobiście wolałbym, żeby nie było drugiej części :)
Usuń