The Voices (Głosy)
USA, Niemcy : 2014 r.
Reżyseria: Marjane Satrapi
Jerry jest pracownikiem fizycznym w fabryce. Chłopak
raczej izoluje się od społeczeństwa, a po pracy wraca od razu do ukochanych
pupilów – psa Bosco i kota Pana Wąsika. Okazuje się, że w jego życiu zwierzęta
mówią ludzkim głosem codziennie, a nie tylko w Wigilię. Pewnego dnia zostaje
wytypowany przez kierownika do reprezentowania swojego działu w pracach zespołu
organizującego cykliczną imprezę pracowniczą. Poznaje wtedy ponętną koleżankę z
działu księgowości, w której zaczyna się podkochiwać. Niestety zbieg dosyć
niefortunnych okoliczności sprawia, że Jerry zabija dziewczynę. Wydarzenie to
uruchomi zmagania kota i psa o duszę Jerry’ego.
„Głosy” to jeden z tych współczesnych filmów,
którym ciężko przypisać jednoznacznie konkretny gatunek. W filmie odnajdziemy,
oprócz czarnej komedii i groteski, elementy znane z horrorów czy thrillerów.
Śmiało można odczytywać całość jako pastisz filmów o seryjnych mordercach,
psychozach, schizofrenikach. Film jest poprowadzony całkowicie z punktu
widzenia sprawcy zabójstw, a właściwie myśli w jego głowie, tytułowych „Głosów”.
Jerry okazuje się rozmawiać z własnymi jaźniami (prawie jak Birdman) i staje
się seryjnym mordercą o umyśle nastolatka, a może nawet mniej rozgarniętego od
gości z „Pain&Gain” M. Bay’a. Geneza problemów jest wręcz lustrzanym
odbiciem tych u mordercy z „Fotografa” W. Krzystka. Surowe wychowanie, ojciec/ojczym
wojskowy(nawet aktor z wyglądu niczym T.O’Quinn z „Ojczyma”), Europa Środkowa,
zabójstwo w dzieciństwie, mówienie różnymi głosami(tu pies, kot, jeleń), powrót
do zabijania, jako dorosły. Wydaje mi się, że wszyscy korzystają z jednego
bryka o psychopatach.
Głównym motorem fabuły są oczywiście rozmowy
Jerry’ego z systematycznie powiększającym się gadatliwym towarzystwem i jego iście
hamletowskie dylematy. Kto wygra w walce dobra ze złem? „Zabić” – mówi Pan
Wąsik, mały rudy szatan. „Nie zabić” – mówi Bosco, Anioł Stróż. „Chce mieć
koleżankę” – mówi odcięta głowa Fiony. Dialogi przepełnione czarnym humorem są
wielkim atutem filmu.
ten kocur grał w "Inside Llewlyn Davis" ? |
Kolorystyka filmu jest świadomie kiczowata i
różnorodna. Mieszane są landrynkowe kolory (ubiór bohatera, neony) i przytulne
barwy mieszkania ze stylistyką rodem z horrorów i thrillerów (gęste lasy, noc,
ulewa, mgła). Postrzeganie mieszkania
również zależy od tego czy Jerry weźmie swoje proszki, czy będzie unikać
zaleceń lekarza. Raz jest jak wspomniałem przytulne, czyste, innym razem jest obleśne,
zagrzybione i lepi się od krwi.
Dla Reynoldsa, który oprócz wcielenia się w
postać Jerry’ego, dubbinguje postaci zwierzęce, jest to szansa na pokazanie
swojego nowego aktorskiego oblicza widowni i praktyczny trening przed
Deadpoolem. Świetny jest imitując szkocki akcent u kota i jako lekko przymulony
pies. Natomiast co do kreacji Jerry’ego to w moim rankingu nie awansuje tą rolą
do pierwszej ligi. Jest po prostu solidnie. Nie szarżuje i jest wiarygodny jako
taki naiwny zabójca głuptas. Zdecydowanie lepiej oglądało mi się komediowe kreacje
aktorek: Jackie Weaver, jako pani psycholog i wybitnie urodziwej Gemmy
Arterton (ach, te bujne kształty!).
„The
Voices” od reżyserki Marjane Satrapi to film dla fanów czarnego humoru oraz
groteskowych scen. Oczekujcie bardzo dobrej rozrywki. Takiego dziwnego filmu
pewnie jeszcze nie widzieliście.
P.S
Są też „Polskie” akcenty: kierownik Kowalski
i podobno wódka „Szymon”.
OCENA
(1-5): 3,5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz