piątek, 15 maja 2015

Party Girl - 2014 r. - recenzja

Party Girl
Francja – 2014 r.
Reżyseria: Marie Amachoukeli-Barsacq, Claire Burger, Samuel Theis



Granice, które wyznacza społeczeństwo. Narzucone role społeczne. Konwenanse. Trójka młodych reżyserów z Francji postanowiła opowiedzieć historię niekonwencjonalnej kobiety o imieniu Angelique, która powyższymi sprawami się nie przejmuje. Pomysł intrygujący, lecz moim zdaniem wybrano zły obiekt do tematu. No chyba że to kolejny pesymistyczny film o bliskim upadku zachodniej cywilizacji. Ale wątpiłbym w taką intencję „Party Girl”.

Tytułową „Party Girl” (Imprezową dziewczyną) jest około 60-letnia Angelique (A. Litzenburger) pracująca jako hostessa w nocnym klubie. Pali jak komin, nie wylewa za kołnierz, z imprezy wychodzi  ostatnia. Jej wygląd to połączenie klimatów etnicznych, afrykańskich i cygańskich – fryzura na Amy Winehouse, panterka, mocny makijaż oraz tona naszyjników i bransoletek. Pewnego dnia jej stały klient Michael(Joseph Bour) prosi ją o rękę, a Angelique postanawia przyjąć oświadczyny. Czy kobieta postanowiła odmienić swoje życie i zamieni ogień imprezowy na ognisko domowe? Czy może kolejny raz przypomni się dawna prawda, że starych drzew nie należy przesadzać?

Angelique jest kobietą niezależną, wyemancypowaną, wolną. Jednak wolność, którą reprezentuje Angelique jest wyłącznie depresyjna, a jeśli kobieta się uśmiecha to jest to moim zdaniem pozorne szczęście, chwilowe, wynikające z upojenia alkoholowego. W ogólnym rozrachunku zasady według których żyje doprowadziły ją do samotnego, pustego i egoistycznego żywota. Jej dzieci nie tyle cieszą się z wesela, co z ulgi, że nie będą musiały się nią opiekować, bo tą funkcję przejmie Michael. Nie jestem obyczajowym konserwatystą, popieram wolność, odwagę kobiety(i mężczyzn), aby żyć po swojemu, lecz zabawa nie powinna być wyłącznym celem życia. Angelique zgubił źle rozumiany feminizm i indywidualizm. Jest niczym orkiestra na Titanicu, zabawa trwa, ale statek w końcu utonie. Z drugiej strony jej postawa balangowiczki może być ucieczką od popełnionych błędów w przeszłości oraz szarej, brutalnej codzienności dla niewykształconej osoby, bliskiej wieku emerytalnego. Ale to już moje domysły, które z filmu dosłownie nie wynikają.

Bo miejsca, w których rozgrywa się akcja są łaskawie mówiąc mało ekskluzywne. Podrzędny nocny klub, wiejskie jarmarki, szare małe miasteczko, gdzie straszą opuszczone kopalnie.  Twórcy odwołują się do konwencji realistycznej portretując bohaterów z nizin społecznych i angażując naturszczyków wcielających się w samych siebie. Można też widzieć „Party Girl” jako realistyczną odpowiedź na komedię romantyczną i „Pretty Woman”.

„Party Girl” to również film autobiograficzny, w którym syn-reżyser rozlicza się ze swoją matką-aktorką, a także wykorzystujący sporo elementów z rzeczywistości głównej bohaterki(praca, wygląd, rodzina, historia). Film zbudowany jest głównie z krótkich ujęć i zbliżeń na twarze. Zapewne miało to ukryć braki warsztatowe naturszczyków, lecz często jest odwrotnie. Nawet jeśli odgrywają samych siebie, to nie potrafią oddać złożoności emocji i gra głównych postaci wygląda sztywno. Pochwały należą się za dobór muzyki. W ucho wpadają dwa utwory zespołu Chinatown „Party Girl” i „I’ll be your woman”, które dodatkowo pogłębiają minorowy nastrój.

Naturalistyczne role, mieszanie faktów i fikcji, odwaga młodych reżyserów w wyborze tematu, intrygujący portret kobiety, nuta depresji, rodzinna wiwisekcja. Cóż może nie oceniam pozytywnie wszystkich wymienionych wyżej aspektów „Party Girl” , lecz doceniono je m.in. na festiwali w Cannes, co czyni go jednym z filmów do odhaczenia przez kinomanów i fanów kina artystycznego.

OCENA (1-5): 2,5




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...