Singapur, 2013
Reżyser: Anthony Chen
Zanim przejdę do swojej opinii o filmie, to
chciałbym poświęcić fragment o tym nietypowym miejscu w światowej
kinematografii. Singapur to współczesne miasto-państwo w Azji
Południowo-Wschodniej. Jeśli ktoś kiedyś
słyszał określenie „Azjatyckie Tygrysy”, to Singapur jest jednym z głównych
jego przedstawicieli. Trzydziestoletni okres prosperity został przerwany w
połowie lat 90-tych przez kryzys na rynku finansowym. Od tamtej pory gospodarka
rozwija się, lecz nie w takim tempie jak w przeszłości.
A kino w Singapurze? Usłyszeć prędzej można
anegdotki o rygorystycznym systemie prawnym, gdzie istnieją kary pieniężne za
wyrzucenie papierka na ulicę, czy zakazie importu i używania gum do żucia. W
tym bogatym państewku jako okres początku rozwoju kinematografii podaje się
początek lat 90-tych. Obecnie Singapur, stawia głównie na horrory i komedie.
Film Ilo Ilo, miał duże trudności ze zdobyciem finansowania dla swojego
dramatu, więc i wielkim zaskoczeniem w kraju była informacja o nagrodzie w
Cannes.
W 1997 miejsce miał azjatycki kryzys
finansowy, o którym opowiada choćby film
Spekulant(Rouge Trader) z Ewanem McGregorem. W „Ilo Ilo” reżyser również wraca
do tego okresu, jako podobnego do tego z czym światowa gospodarka zmaga się
obecnie. Sam kryzys jest wyłącznie tłem
dla pokazania historii rodziny z klasy średniej, w której reżyser zawarł elementy
autobiograficzne. Standard życia w tym państwie jest wysoki więc do opieki nad
dziećmi zatrudniane są służące z Filipin.
Buddyjskie modły do przodków, w końcu kryzys finansowy jest, każda pomoc się przyda. |
Chłopiec jest dosyć niepokorny. Osoba z boku
mogłaby nazwać go śmiało małym chuliganem. Jego jedyną odpowiedzią w dyskusji
jest siła fizyczna, nawet gdy toczy się ona z wyższym i potężniejszym kolegą.
Matka i ojciec zajęci swoją pracą nie mają dla chłopaka za dużo czasu, więc ten
w ramach młodocianego buntu wyłącznie ich denerwuje. A to nie odpowiada na
pytania, a to gra w Yamagochi(!) przy obiedzie. Jest typowym przykładem
awanturującego się dziecka z TVN-owskiej Superniani, któremu nie pomoże karny
jeżyk, tylko raczej ciepło i miłość. Gdy dowiaduje się, że teraz w domu (i to z
nim pokoju) zamieszka również służąca z Filipin postanawia sprawiać jej same
problemy. W końcu jednak przekonuje się do niej i zaprzyjaźnia, a ona przejmuje
funkcję rodziców. A ta silna przyjaźń niekoniecznie później spodoba się matce. Natomiast
ojciec, zwolniony z pracy sprzedawcy, popada w marazm i staje się zakładnikiem
swoich tajemnic.
Ilo Ilo jest sympatycznym filmem na poważny
temat, pogodnym i ciepłym dla swoich bohaterów, nawet mimo ich wielu wad i
potknięć. Zarówno pokazuje siłę przyjaźni jak i dramat rozstania. Może i Singapur
jest daleko od Europy, to reżyser zawarł uniwersalny współczesny obraz rodziny
z klasy średniej, rozpadu więzi z dzieckiem(bo praca!, praca!, praca!), zazdrości
matek o służącą. Tak jak kryzys dotyka wszystkie gospodarki, żyjemy w końcu w
globalnej wiosce, tak problemy rodzin są takie same.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz