Dama z Seulu (Man on High Heels, org. Hai-hil)
Korea
Południowa, 2013
Reżyseria:
Jin Jang
Kiedy ostatnio po filmie No Tears For The Dead narzekałem, że filmowcom z Korei powoli kończą się pomysły na kino akcji,
tak po Damie z Seulu mogę odetchnąć z ulgą. Film akcji, gangsterka i dramat
gender? Zmagania z gangsterami i własną tożsamością? Niezła petarda.
Kino akcji od zawsze funkcjonowało jako to
męskie, przeznaczone dla facetów. Stereotypu tego nie przełamały pojawiające się
z co raz większą częstotliwością w tym gatunku heroiny. W Damie z Seulu mamy
nowe podejście w postaci bohatera transpłciowego. Kobiety uwięzionej w ciele
mężczyzny.
Głównym bohaterem jest policyjny detektyw
Ji-wook(Cha Seung-won). Gangsterzy wspominając go czują zarazem fascynację oraz
strach. Ji-wook jest mistrzem walki wręcz i zgodnie z miejskim mitem „nie używa
broni palnej oraz kajdanek”. Jego idealnie wyrzeźbione ciało jest pełne blizn,
a połamane kości zastąpione metalowymi płytkami. Nic więc dziwnego, że
niektórzy nazywają go Terminatorem. Określając go „prawdziwym mężczyzną” nie
wiedzą jednak o skrywanym sekrecie tożsamości. Tak naprawdę to cytując klasyka „kobieta
ich biła”.
Ji-wook nie akceptował własnego ciała i
okaleczał się w przeszłości. Jedną z metod zapomnienia o kobiecej naturze miała
być pełna maskulinizacja ciała, zaciągniecie się do wojska i praca w policji. Zgodnie
ze sloganem na plakacie – Zabić ją w sobie. Wewnętrznego głosu nie udało mu się
zdusić w pełni. Postanawia więc odejść z pracy i przeprowadzić operację zmiany
płci. Aby uzyskać na nią pieniądze postanawia ułożyć się z gangsterami. Ci zaś
zastawiają na niego pułapkę i Ji-wook będzie musiał/a po raz kolejny stanąć do
walki, by ocalić przyjaciół.
Polski tytuł nieprzypadkowo sugeruje nam
odniesienia do filmu noir. Jeden z klasyków nazywał się w końcu „Dama z
Szanghaju”. I klimat filmu noir otrzymujemy w postaci licznych scen rozgrywanych
w nocnym Seulu skąpanym w kroplach rzęsistego deszczu. Miasto symbolizuje więc
już nie tylko moralne zepsucie gangsterów ale i uwięzienie kobiecego wnętrza w
męskim ciele.
Dama z Seulu to oprócz krwawych, brutalnych i
estetycznie dopracowanych scen walki, także niezły dramat psychologiczny, w
którym nie ma histerii o nietolerancji wobec odmienności. Są jedynie wybory i
ich konsekwencje.
OCENA
(1-5): 3,5
Mi też "Dama z Seulu" się bardzo podobała, aczkolwiek czasami zbyt długie sekwencje już przynudzały i się potrafiłam zawiesić :D Ale w ogóle ciekawy pomysł z tym wątkiem gender, tym bardziej, że w Korei Płd. to nie jest takie hop siup ani hip hop. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, [spoiler!] póki co widziałem jedynie genderowego bad guy'a - "Dressed to kill" - [koniec spoilera] a tu pozytywny bohater. Zdecydowanie przyjemna odmiana od produkowanych na pęczki schematycznych akcyjniaków. :)
UsuńRównież Pozdro i zapraszam częściej :)