środa, 21 stycznia 2015

Birdman or (The Unexpected Virtue of Ignorance) - 2014 r. - recenzja

Birdman czyli (nieoczekiwane pożytki z niewiedzy)
USA, 2014 r.
Reżyseria: Alejandro Gonzalez Inarritu




Riggan Thomson w przeszłości był bohaterem superprodukcji Birdman(i jej sequeli). Jego kariera podupadła, gdy podjął decyzję, by nie wcielać się po raz czwarty w postać Człowieka Ptaka. Powrót na szczyt ma zapewnić mu wystawienie autorskiej sztuki na Broadwayu. Im bliżej premiery, tym więcej przeszkód pojawia się na jego drodze. Zawodowych i rodzinnych.

Najnowszy film Iñárritu to bardzo płynny film. Zarówno w postaci przechodzenia od dramatu do komedii, jak i poprzez  sposób filmowania, poprzez jak najdłuższe ujęcia(pewnie będzie Oscar dla Lubezkiego). Przez dwie godziny filmu niewiele jest miejsca na odpoczynek dla oczu, gdyż cały czas coś się dzieje. Chwilami wybitnie, większość czasu solidnie. Po drugie określiłbym go mianem „allenowskiego”. Dlaczego? Bo „Birdman” opiera się na dialogach: dowcipnych, inteligentnych, ale i wręcz niekończących się. Jest ośmiu bardzo dobrych aktorów, którzy mogą się popisać swoimi umiejętnościami w dużej ilości scen. W teorii świetny manewr. W praktyce miałem przesyt słów, niczym na zbyt długim wykładzie. Nadmiar gadaniny przebiły jednak sceny niczym z kiepskich komedii, czyli wzwód na scenie czy defekujący Birdman. Po trzecie jest teatralny. Oprócz wymienionych wcześniej dialogów, bo akcja toczy się wokół sztuki, a plan filmu jest przez większość czasu ograniczony do pomieszczeń i korytarzy w budynku teatru, aktorzy grają cały czas ekspresyjnie, a nie tylko w czasie prób spektaklu.

Zostańmy na chwilę przy aktorach. To że Keaton właściwie odgrywa postać samego siebie(Batman-Birdman) przemaglowali pewnie już wszyscy, więc temat odpuszczam. Natomiast potwierdził, że jest głównym faworytem Oscarów perfekcyjnie odgrywając postać podstarzałego aktora(zmarszczki i „boczki” eksponowane są u wszystkich), zestresowanego, mającego obsesję na punkcie popularności, egoisty, który chce pozbyć się łatki Birdmana. Jego sceny schizofrenicznych rozmów są najlepsze w całym filmie. Zaskoczeniem jest również niedoceniona rola Zacha Galifianakisa, jako prawnika-producenta. Zrobił ten sam myk co Jonah Hill, a nominacji zero. Świetny warsztat prezentuje również Ed Norton i Naomi Watts jako para stereotypowych artystów-dziwaków. Drobna ciekawostka: Norton znowu musi się bić w filmie ze schizofrenikiem w roli głównej. Nigdy nie zrozumiem zaś fenomenu i nominacji dla Emmy Stone. W filmie ma jedną dobrą scenę, rozmowę z ojcem(Keaton), w czasie której prezentuje erupcję kumulowanej przez lata złości, lecz jak dla mnie to za mało na nagrody.

Birdman to również film o świecie filmowym od kulis i jednocześnie dla środowiska filmowego. Krytykuje się Hollywood. Świat gdzie rządzi pieniądz i rozrywka. Wartość filmu cechują wpływy z biletów, aktorzy to celebryci podsycający popularność za pomocą Facebooka i Twittera i odgrywający w kółko te same superbohaterskie postaci z komiksów. Żarciki ze znanych aktorów gwarantują uśmiech na naszych twarzach. Zatem sztuka równa się teatr? I tu reżyser zasiał ziarno wątpliwości wprowadzając postać krytyka filmowego(Lindsay Duncan), która potrzebuje hiperrealizmu, by napisać pozytywną recenzję oraz w jednym z dialogów, gdzie teatr został opisany jako snobistyczne miejsce, gdzie spotyka się 1000 starych, białych osób, które myślą wyłącznie o tym jakie ciastko zjedzą po sztuce(substytut popcornu?).

Cóż, nie odleciałem za wysoko z Birdmanem, ale też nie jest on nielotem. Dzień wcześniej oglądałem Whiplash. Niech moją oceną tego filmu będzie cytat z postaci Fletchera: „Good Job”. W wyścigu Oscarowym wciąż prowadzi u mnie Boyhood.

OCENA (1-5): 3,5




2 komentarze:

  1. Wow :) O "Boyhoodzie" (którego nadal nie widziałam) raczej czytam umiarkowanie pozytywne opinie. U mnie na razie Birdman, ale wielu nadal nie widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Birdman to dla mnie typowa popisówka postmodernistyczna, Boyhood zaś "czyste kino", zwykła, prosta historia o everymanie. Ja póki co widziałem jeszcze Whiplash(pewnie jutro wrzucę "recenzję") i Grand Budapest Hotel więc także dużo przede mną.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...