wtorek, 31 marca 2015

Miss Meadows (Panna Meadows) - 2014 r. - recenzja

Miss Meadows (Panna Meadows)
USA – 2014 r.
Reżyseria: Karen Leigh Hopkins



Samotne wilki czy samozwańczy mściciele nie są czymś nowym w kinie. Panna Meadows do swoich praszczurów może zaliczyć: w męskiej wersji - Paula Kersona(„Death Wish”) – oraz w kobiecej odsłonie – Thanę („Ms. 45”). Oba te filmy należały do kina eksploatacji, nastawionego na przedstawianie przemocy ale i ukradkiem przemycającego problemy amerykańskich metropolii tj. przestępczość, nieudolność policji. "Miss Meadows" mogła śmiało stać się Ms. 25 i kolejną orgią przemocy, lecz do głównych inspiracji twórców należało raczej „Blue Velvet” Davida Lyncha. Całość filmu utrzymana jest w cukierkowo-sielankowym tonie. To co sprawdzało się jako sekwencja początkowa i końcowa w „Blue Velvet” tu zostało rozciągnięte do pełnego metrażu. W konsekwencji film irytuje, a od słodkości bolą zęby.

Panna Meadows jest nauczycielką na zastępstwie w szkole podstawowej. Jest kobietą z misją. Pewne traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa sprawiło, że za swój życiowy cel przyjęła ochronę dzieci przed złem tego świata. Cel ten w jej przypadku przyjął formę wyciągania pistoleciku kaliber 25 i posyłania kulki w łeb w napotkanych łotrów. W realizacji misji pomaga jej niepozorny i przyciągający uwagę złoczyńców wygląd. Ubiera się jak kobieta z dekad powojennych(sukienka w kwiatki, Meadow=Łąka), chwali okoliczną florę i faunę, je cukierki, stepuje(!) po chodniku, często mówi rymowankami. Meadows nie żyje jednak samą ochroną okolicy. W pewnym momencie filmu feministyczne vigilante ustępuje miejsca romansowi, gdyż o względy kobiety zaczyna ubiegać się miejscowy Szeryf(James Badge Dale). Nadchodzi jednak dzień, kiedy z powodu przeludnień w więzieniach na wolność wypuszczonych zostaje 2000 więźniów. Jeden z nich – lubujący się w dzieciach - wprowadza się akurat do jej sąsiedztwa. Meadows i skazaniec Skylar(Callan Mulvey) rozpoczynają wzajemne podchody.


W rolę Panny Meadows wcieliła się Katie Holmes, która zapewne próbowała tą rolą odejść od swojego wizerunku słodkiej dziewczynki. Że był to świadomy ruch świadczy chociażby to że była również producentką filmu. Czy jej się to udało? Raczej nie. Co nie znaczy oczywiście, że jej rola jest zła. Raczej sztuczna konwencja filmu nie pozwala jej rozwinąć skrzydeł. Z innego punktu widzenia rola kobiecej mścicielki ma dodatkowy smaczek związany z życiem prywatnym aktorki. Być może to rodzaj autoterapii wobec mężczyzn oraz przekaz do byłego męża (T.Cruise) i znanej z opresji wobec kobiet sekty scjentologów, aby z nią nie zadzierać.

"Bang, Bang to you Mr. Cruise!"

"Miss Meadows" to film o zmarnowanym potencjale. Nie sprawdza się ani jako dramat, ani jako sensacja, ani jako romans. Zdecydowanie lepiej odświeżyć sobie „Życzenie śmierci” albo „Kaliber 45”, bo film pozostanie jedynie ciekawostką dla fanów Katie Holmes i filmoznawców.

OCENA (1-5): 2,5



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...