OCULUS
USA
– 2013 r.
Reżyser: Mike Flanagan
„To
nie ja. To sprawka lustra!” – krzyczy aresztowany Tim Russell. Co
pomyślelibyśmy na miejscu interweniujących osób gdybyśmy usłyszeli podobne
słowa? Świr. Trzeba go wysłać do wariatkowa. Przeciwnego zdania jest jego
siostra Kaylie. Ale dzieci i ryby głosu nie mają. Cóż to za lustro ośmiela się
dokonywać zamachu na amerykańskie społeczeństwo? Przedmiot wielce potężny i opętany. Nie dość,
że możesz się w nim przeglądać, to na dodatek zabija od XVIII wieku, żywi się
psami, kwiatkami doniczkowymi oraz robi z ludzi marionetki.
Kaylie przeprowadza kilkuletnie
śledztwo i dociera do wniosków przedstawionych w akapicie powyżej. Uważa, że to
szklany przedmiot jest sprawcą krwawych wydarzeń w ich domu sprzed 10 lat. Tim zaś
po 10 letnim praniu mózgów w psychiatryku przyjął postawę „szkiełka i oka” oraz
stara się racjonalizować dramatyczną przeszłość. Jedyną możliwością, aby
udowodnić bratu swoją tezę jest przeprowadzenie quasi-naukowego eksperymentu i
wspólne rozwiązanie zagadki lustra.
Przez pewien czas siłą napędową
„Oculusa” staje się rodzinna dysputa o to kto ma rację, a kto urojenia. Czy dziewczyna
zwariowała? Czy chłopak wyparł z pamięci przeszłość? Niestety twórcy zbyt długo
nie utrzymują nas w niepewności czy siły nieczyste biorą udział w eksperymencie,
a nasi bohaterowie muszą zacząć stawiać czoła wydarzeniom z pogranicza iluzji i
rzeczywistości. Przeszłość i teraźniejszość zaczynają się przeplatać, a
historia niebezpiecznie powtarzać. Kto okaże się bardziej przebiegły: lustro mające
na koncie kilka wieków zabijania czy amerykańscy nastolatkowie? Odpowiedź na to
pytanie jest jednym z mocniejszych punktów filmu.
Sam obraz byłby łatwiejszy do
strawienia, gdyby w obsadzie pojawili się zdolniejsi młodzi aktorzy. Bo
niestety Karen Gillian(nic dziwnego, że zamaskowana w Strażnikach Galaktyki) i
Brenton Thwaites(Dawca Pamięci, Czarownica) są strasznie nieporadni w swoich
rolach. Jako jedyna w konwencji odnajduje się gwiazda „Battlestar Galactica”
Katee Sackhoff, jako Mama Russell.
W Oculus słychać echa takich
klasyków jak Piątek 13-tego, Piła oraz wszelkich filmów o opętaniach i
nawiedzonych domach. Niestety w moim odczuciu jest dziełem o zmarnowanym potencjale.
Nie spełnia podstawowego celu horroru, czyli nie przyspiesza tętna, nie trzyma
w napięciu, nie straszy. Ocenę wzwyż podnosi głównie zakończenie. Mimo wszystko
spodziewajcie się kontynuacji albo prequeli – bo tych film oferuje wybór
ogromny, a za wielką wodą „Oculus” okazał się sporym sukcesem.
OCENA
(1-5): 2,5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz