czwartek, 23 kwietnia 2015

Anioł (Ghadi) - 2013 r. - recenzja

Anioł (Ghadi)
Liban – 2013 r.  
Reżyseria: Amin Dora



Początkowo nie zamierzałem oglądać „Anioła” podczas Wiosny Filmów. Akurat wygrałem zaproszenie w jednym z konkursów i coś trzeba było wybrać z bogatej festiwalowej oferty. No i nie wybierałem się sam, tylko z siostrą, więc nie mógł być to żaden „smutny film”. Przypadkiem natknąłem się na wywiad z głównym selekcjonerem tegoż festiwalu Michałem Myślińskim, w którym to gorąco polecał film Amina Dory. Poszedłem więc bez większych oczekiwań, a wyszedłem z kolejnym filmem, który mogę dodać do swojej listy ulubionych. Istny strzał w dziesiątkę. Warszawska publiczność również doceniła „Anioła”, bo zwyciężył w plebiscycie publiczności.

W „Aniele” narratorem jest Seba Leba. Na początku streszcza nam swoją ścieżkę życia od dzieciństwa do spłodzenia upragnionego syna oraz opisuje swoją rodzinną miejscowość. Niestety zamiast wielkiego szczęścia pojawia się wielki kłopot. Chłopiec jest niepełnosprawny i swoimi krzykami z okna irytuje mieszkańców miasteczka. Sąsiedzi postanawiają więc zmusić rodziców do oddania go do zakładu opiekuńczego. Państwo Leba i ich przyjaciele wpadają jednak na plan ostatniej szansy. Chcą wmówić lokalnej społeczności, że Ghadi to nie wcielenie diabła, a Anioł zesłany z nieba.

„Ghadi” to przede wszystkim sprytna satyra na fałszywą, powierzchowną religijność oraz brak międzyludzkiej empatii. Bo okazuje się, że intryga „religijnego cudu” sprawia, że ludzie nagle zaczynają postępować uczciwie i dobrze. Ghadi z obiektu nienawiści staje się obiektem miłości, kończą się grzeszki, plotki, sklep mięsny przestaje oszukiwać, fryzjer zmniejsza prowizje za usługi. W mniejszym stopniu „Anioł” może być również przedstawicielem filmowym ruchów pro-life. Bo zdaniem twórców każdy ma swoją rolę do spełnienia, a argumentem ma być anegdota o słynnym kompozytorze(zapomniałem nazwiska), który w dzisiejszych czasach mógłby w ogóle nie zaistnieć.

„Anioła” można określić mianem „crowd-pleaser’a”, czyli filmu, w stylu „Nietykalnych”, takiego który podoba się całym tłumom kinomanów. Potwierdzają to nagrody publiczności festiwali w Korei Południowej i Niemczech. Niektórzy używają tego terminu w kontekście wady, lecz lekka forma nigdy nie powinna być zarzutem, a atutem. Tak jak Anioł Ghadi zesłał zbawienie na sąsiadów, tak Amin Dora w swoim debiucie zsyła nam z Libanu wielce radosny, ciepły film. Komedię, która śmieszy!

Robiąc notatki do recenzji zapisałem sobie, że film posiada duży potencjał komercyjny i powinien trafić w Polsce do dystrybucji kinowej, no i przeglądając dzisiaj Filmweb zauważyłem datę premiery: 21.08.2015 r. Zdecydowanie polecam wybrać się w sierpniu do kin.

OCENA (1-5): 4



5 komentarzy:

  1. Lubie książki tego typu :P Zarąbisty blog <3
    Zapraszam do mnie http://hopeinmusichim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacytuje wróża Macieja: "Dziękuję za uznanie"
      Mam nadzieje, że z tą "książką" to pisemne przejęzyczenie, bo "Anioł" to film :)

      Usuń
  2. Zupełnie "przypadkowo" trafiłam na ten film i to był niezwykle udany "przypadek" ;) . Świetny, bardzo pozytywny i jednocześnie mądry - polecam również

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też było sporo przypadku :) Ale post nie jest tak dobry jak film :P

      Usuń
  3. Dość słaba gra aktorów. Dłużyzny na początku filmu - później już lepiej. Lekkie kino familijne z morałem typu " każde życie ma swoją rolę do odegrania". Można obejrzeć, ale nie jest to kino wysokich lotów. Zawsze to jednak coś innego niż amerykańska komercja typu "Star Wars".

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...