Anioł
(Ghadi)
Liban – 2013 r.
Reżyseria: Amin
Dora
Początkowo nie zamierzałem
oglądać „Anioła” podczas Wiosny Filmów. Akurat wygrałem zaproszenie w jednym z
konkursów i coś trzeba było wybrać z bogatej festiwalowej oferty. No i nie
wybierałem się sam, tylko z siostrą, więc nie mógł być to żaden „smutny film”.
Przypadkiem natknąłem się na wywiad z głównym selekcjonerem tegoż festiwalu
Michałem Myślińskim, w którym to gorąco polecał film Amina Dory. Poszedłem więc
bez większych oczekiwań, a wyszedłem z kolejnym filmem, który mogę dodać do
swojej listy ulubionych. Istny strzał w dziesiątkę. Warszawska publiczność
również doceniła „Anioła”, bo zwyciężył w plebiscycie publiczności.
W „Aniele” narratorem jest Seba
Leba. Na początku streszcza nam swoją ścieżkę życia od dzieciństwa do
spłodzenia upragnionego syna oraz opisuje swoją rodzinną miejscowość. Niestety
zamiast wielkiego szczęścia pojawia się wielki kłopot. Chłopiec jest
niepełnosprawny i swoimi krzykami z okna irytuje mieszkańców miasteczka.
Sąsiedzi postanawiają więc zmusić rodziców do oddania go do zakładu
opiekuńczego. Państwo Leba i ich przyjaciele wpadają jednak na plan ostatniej
szansy. Chcą wmówić lokalnej społeczności, że Ghadi to nie wcielenie diabła, a
Anioł zesłany z nieba.
„Ghadi” to przede wszystkim
sprytna satyra na fałszywą, powierzchowną religijność oraz brak międzyludzkiej empatii.
Bo okazuje się, że intryga „religijnego cudu” sprawia, że ludzie nagle zaczynają
postępować uczciwie i dobrze. Ghadi z obiektu nienawiści staje się obiektem
miłości, kończą się grzeszki, plotki, sklep mięsny przestaje oszukiwać, fryzjer
zmniejsza prowizje za usługi. W mniejszym stopniu „Anioł” może być również
przedstawicielem filmowym ruchów pro-life. Bo zdaniem twórców każdy ma swoją
rolę do spełnienia, a argumentem ma być anegdota o słynnym kompozytorze(zapomniałem
nazwiska), który w dzisiejszych czasach mógłby w ogóle nie zaistnieć.
„Anioła” można określić mianem „crowd-pleaser’a”,
czyli filmu, w stylu „Nietykalnych”, takiego który podoba się całym tłumom
kinomanów. Potwierdzają to nagrody publiczności festiwali w Korei Południowej i
Niemczech. Niektórzy używają tego terminu w kontekście wady, lecz lekka forma nigdy
nie powinna być zarzutem, a atutem. Tak jak Anioł Ghadi zesłał zbawienie na
sąsiadów, tak Amin Dora w swoim debiucie zsyła nam z Libanu wielce radosny,
ciepły film. Komedię, która śmieszy!
Robiąc notatki do recenzji
zapisałem sobie, że film posiada duży potencjał komercyjny i powinien trafić w
Polsce do dystrybucji kinowej, no i przeglądając dzisiaj Filmweb zauważyłem
datę premiery: 21.08.2015 r. Zdecydowanie polecam wybrać się w sierpniu do kin.
OCENA
(1-5): 4
Lubie książki tego typu :P Zarąbisty blog <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://hopeinmusichim.blogspot.com/
Zacytuje wróża Macieja: "Dziękuję za uznanie"
UsuńMam nadzieje, że z tą "książką" to pisemne przejęzyczenie, bo "Anioł" to film :)
Zupełnie "przypadkowo" trafiłam na ten film i to był niezwykle udany "przypadek" ;) . Świetny, bardzo pozytywny i jednocześnie mądry - polecam również
OdpowiedzUsuńU mnie też było sporo przypadku :) Ale post nie jest tak dobry jak film :P
UsuńDość słaba gra aktorów. Dłużyzny na początku filmu - później już lepiej. Lekkie kino familijne z morałem typu " każde życie ma swoją rolę do odegrania". Można obejrzeć, ale nie jest to kino wysokich lotów. Zawsze to jednak coś innego niż amerykańska komercja typu "Star Wars".
OdpowiedzUsuń